Zatrzymaliśmy się w Ubud na razie na 9 nocy, zobaczymy czy nam się spodoba na tyle, żeby dłużej tu się zatrzymać. Hotel umieszczony mamy w głąb głównej ulicy, dzięki czemu mamy ciszę i spokój. Tak dobrze nam się dziś tu spało.
Za prywatny pokój płacimy nie całe 40 zł, w tym mamy prywatną łazienkę (z ciepłą wodą), wiatrak oraz śniadanie w cenie. Wstaliśmy ok. 07.00, śniadania są wydawane od 08:00 do 11.00. Właściciel przynosi na nasz taras termos z gorąca wodą, możesz sobie zrobić kawę lub herbatę. Następnie udajesz się do recepcji, żeby zamówić sobie śniadanie masz do wyboru np. naleśnik z nadzieniem m. in. z bananem, ananasem, smażone jajko z tostem, tost z dżemem, do tego dostajesz świeże pokrojone owoce. Fajnie co? ;-) Mamy jeszcze na dole basen do dyspozycji. Po śniadaniu udaliśmy się na miasto trochę pozwiedzać.
Za prywatny pokój płacimy nie całe 40 zł, w tym mamy prywatną łazienkę (z ciepłą wodą), wiatrak oraz śniadanie w cenie. Wstaliśmy ok. 07.00, śniadania są wydawane od 08:00 do 11.00. Właściciel przynosi na nasz taras termos z gorąca wodą, możesz sobie zrobić kawę lub herbatę. Następnie udajesz się do recepcji, żeby zamówić sobie śniadanie masz do wyboru np. naleśnik z nadzieniem m. in. z bananem, ananasem, smażone jajko z tostem, tost z dżemem, do tego dostajesz świeże pokrojone owoce. Fajnie co? ;-) Mamy jeszcze na dole basen do dyspozycji. Po śniadaniu udaliśmy się na miasto trochę pozwiedzać.
Mocno turystyczne miejsce... dużo emerytów z głównie Niemiec. Tacy to sobie na starość pożyją. Szkoda, że w Polsce emeryci nie mogą sobie pozwolić wyjechać na takie wczasy. Miałam przed oczami taką staruszkę z Polski, którą gnębi straż miejska, ponieważ dorabia sobie na emeryturę sprzedając na ulicy jedzenie, a emeryci z Niemiec zwiedzają sobie Bali. Smutne.
Muszę obalić mit, że Bali jest taka ekskluzywna. Da się tanio zjeść, spać. Przed tym znałam to miejsce jako wypasione 5 gwiazdkowe hotele z obsługą, spa itp. Trochę obawialiśmy się cen. Natomiast duży obiad można zjeść w porządnej czystej restauracji typu: zupa z kurczakiem i makaronem (zbliżony do polskiego rosołu), drugie danie (kotlet z kurczaka, sałata, frytki), gorąca herbata i za całość zapłacić 16 zł. W lokalnych knajpach jest jeszcze taniej.
Za punkt dzisiejszy mieliśmy za cel znaleźć wodospad nie daleko ścieżki Campuhan Ridge Walk, ale po drodze znaleźliśmy równie cudowne miejsca tj. Świątynia Pura Dalem Bentuyung. Dziwne, bo nawet nie było tłumów.
Świątynia Pura Dalem Bentuyung |
Czuję nadal niedosyt tej kultury. Zapewne z dnia na dzień to minie, podobnie jak było w Chiang Mai ze świątyniami, przy 20stej, nie miałam ochoty już do nich wchodzić. Póki co, jestem zachwycona.
Wodopad był mało widoczny, przez gęstą dżunglę. Za to niedaleko spotkaliśmy świątynie Pura Gunung Lebah, którą otoczyliśmy idąc stromą górką, nie można było wejść bo odbywały się modlitwy. Za to mieliśmy cudowny widok na resorty po drugiej stronie rzeki oraz most. Pomyśleliśmy sobie, czemu na niego nie pójść.
Świątynia Pura Gunung Lebah |
Minęliśmy Indonezyjczyków akurat spożywających posiłki i po raz pierwszy poczułam ich bezinteresowność. Z dala od tych uliczek pełnych turystów. Pani się z nami przywitała, uśmiechnęła, zapytaliśmy czy możemy wejść na most, powiedziała, że tak. Każdego kogo minęliśmy na drodze do mostu był bardzo przyjazny i uśmiechnięty. Na mostu siedziała tutejsza młodzież, i niestety nie mogliśmy iść na drugą stronę, bo były tam prywatne resorty. Zapytałam, czy możemy tylko na niego wejść i zrobić kilka zdjęć, oczywiście pozwolili. Sympatyczni młodzi ludzie, teraz żałuje, że nie zrobiłam sobie z nimi zdjęcia, ponieważ byli ubrani w lokalne stroje. Moja strata. Temperatura jest tutaj niższa, ale za to ta wilgotność ... czujemy się jakbyśmy wyszli spod prysznica ! Zawróciliśmy do hotelu, jutro przyjdziemy zwiedzić Campuhan Ridge Walk (trasa 2 km). Po godzinie 13.00 jest już za bardzo gorąco, żeby chodzić po pełnym słońcu. Na obiad zjadłam polecane tutaj świeże pesto z makaronem penne (ok. 7, 5zł). Pyszne! Tomek wziął zupę na mleczku kokosowym z kurczakiem oraz kotlet z kurczaka. Wieczorem zwiedziliśmy miasto.
"Do you want buy penis? Big !" |
Udaliśmy się na Ubud Market, ale był już zamykany.
łapacze snów na Ubud Market |
Niebo pod wieczór jest przepiękne w odcieniach: niebieskiego i różu. Coś niesamowitego! Jedynie co mnie denerwuje tutaj prócz natręctwa, to tragiczne chodniki. Idąc nimi zamiast podziwiać otaczające nas piękno, patrzysz pod nogi, żeby nie wejść w jakąś dziurę. Cóż życie :-) Spotkaliśmy Indonezyjczyków świątecznie ubranych, z darami umieszczonymi na głowie, zmierzających w danym punkcie. Udało nam się znaleźć to miejsce. Dary były przynoszone do świątyni, w wiklinowych, plecionych koszyczkach (nie zaglądałam do środka ;-) ) składane w ofierze. Jaka szkoda, że zdjęcia nocą są bardzo słabej jakości. Jutro za to mamy ambitny plan zwiedzania ...
Ubud Palace |
Podsumowanie:
Co warto zobaczyć w mieście?
- Świątynia Pura Dalem Bentuyung,
- Świątynia Pura Gunung Lebah,
- Ubud Market,
- Ubud Palace.
Komentarze
Prześlij komentarz