Uciekają nam właśnie nasze ostatnie dni w Chiang Mai, 27.01 lecimy do Malezji (Kuala Lumpur). Na naszej liście zostało jeszcze kilka punktów m. in. Grand Canyon, który znajduje się jakieś 18 km od bramy południowej Chiang Mai Gate.
"Wielki Kanion" Chiang Mai w dzielnicy Hang Dong to stary kamieniołom skalny o łącznej powierzchni 100 rai (16 ha), około 30% powierzchni zajmuje woda.
Cóż nic bezpośrednio tam nie jedzie z transportu lokalnego. Więc musimy kombinować. Wiemy, że w podobnym kierunku jedzie żółty pick up do miejscowości Chom Thong. Zapytaliśmy kierowce (kobietę) czy jedzie do Chom Thong, pokazała palcem na tył samochodu. Aha ... wsiadamy do środka, pytamy czy do Chom Thong, machają głowami, że tak. Nawiązała się między współpasażerami konwersacja, czy dobrze wsiedliśmy haha. Jaka zażarta była dyskusja, my niestety nic nie rozumieliśmy. Jedynie jakaś młoda dziewczyna umiała co nie co po angielsku: yellow, yes, no na przykład :-) Podjechaliśmy kawałek, Tajka nacisnęła guzik na dachu (oznacza, że chcesz opuścić pojazd). Wszyscy żwawo pokazali, żebyśmy opuścili pojazd, bo ten jedzie do Chiang Mai (przecież jesteśmy w Chiang Mai o co kaman? ). Pokazali nam palcami gdzie mamy iść, do którego samochodu. Nie mogliśmy opanować śmiechu, oni byli bardziej przejęci niż my. Wcześniej dostałam polecenie, gdzie mam zająć miejsce. Oczywiście tego nie zrobiłam, bo nie wiedziałam dlaczego mam zmienić miejsce, tam nie ma biletów ani żadnej numeracji siedzeń. Zapytałam:
-Why?
Kobiety coś zaczęły pokazywać rękoma między sobą, na koniec machnęły ręką, że nieaktualne już. Tomek się śmiał, że pewnie chciały zrobić zdjęcie, bo jedna już telefon wyjmowała z torebki. Zabawni, pomocni ludzie :-) Zmierzaliśmy do tego drugiego pick upa żółtego po drugiej stronie ulicy. Zapytałam czy jedzie do Chom Thong, pokiwał głową, że tak i pokazał wsiadać do środka. W środku były dwie starsze kobiety strasznie się na nas patrzały, normalnie non stop. Czułam się skrępowana, bo to nie był wzrok ciekawości, raczej takiej bezczelności. Nawet walka spojrzeń nie pomogła, od razu ją przegrałam. Ja - cienias. Po jakimś czasie dołączył w trasie jakiś młody Taj, i zmieniły na szczęście obiekt obserwacji. Wyskoczyliśmy na skrzyżowaniu zapłaciliśmy 40 thb. Następnie zamówiliśmy Ubera za 50 thb. W innym wypadku byśmy musieli iść jakieś 3 km z buta. Niestety nic nie jechało w tamtym kierunku. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zauważyliśmy wielki kanion, a raczej pozostałości po kanionie.
Na tle kanionu, zrobiono wodny park. Szczelnie zakryta brama chroni przed wścibskimi spojrzeniami osób z zewnątrz. Tutaj uwaga. Są dwa wejścia jedno do parku wodnego (nadmuchiwane zjeżdżalnie itp.), drugie do kąpania, opalania, zjeżdżania na linie. Jak zawsze zrobiłam research w internecie. Wejście bez atrakcji kosztuje 50 thb, to nam wystarczyło, ponieważ woda w takim bajorku do czystych nie należy. Na miejscu się okazało, że cena wejścia wzrosła o 50%. Koszt za osobę teraz wynosi 100 thb. Jeżeli chcesz zjechać na zipline płacisz kolejne 300 thb. Przy wejściu bilet wstępu można wymienić na kamizelkę ratunkową lub masz zniżkę 20 thb w lokalnej restauracji, na teren parku zabronione jest wnoszenie swojej wody oraz jedzenia. Cóż tam można robić? Dla miłośników atrakcji wodnych na pewno coś się znajdzie np. skoki do wody z klifu, pływanie na kajakach, pomponach, zjazd na zipline, opalanie, boisko na środku stawu, ścianka ze sznurem po którym możesz się wspiąć na górę, ścianka wspinaczkowa ( nie używana, zerdzewiała).
Wszystko odbywa się na oczach instruktorów, ratowników. Miejsce jest dobrze zabezpieczone być może przez to straciło swój urok. Ja byłam trochę rozczarowana tym miejscem. Może dlatego, że nie jestem fanem atrakcji wodnych. Dla osób lubiących adrenalinę, myślę, że miejsce się spodoba. Sam kanion w sobie jest ładny, robi wrażenie, ale miejsce utworzono typowo pod turystykę. Woda do najczystszych nie należy. Pobyliśmy tam z jakieś 2 godziny i udaliśmy się do wyjścia.
Teraz mieliśmy problem jak wrócić, domyśliliśmy się, że na pewno będą tu czerwone pick upy, i tak też było. Podeszliśmy do jednego, który miał na szybie napis: Grand Canyon- to jednak coś bezpośrednio tutaj jeździ. Zapytałam, czy jedzie do miasta, odpowiedział, że tak jedzie i może nas zabrać za 300 thb. Podkreślił, że możemy ruszać od razu. Cały samochód dla nas. Tak, to normalna cena, podobnie zapłacilibyśmy za Ubera. Podziękowaliśmy mu i poszliśmy pytać kolejnego. Pan zapytał nas, czy przyjechaliśmy z nim, zapewne miał zapłacone z góry, przyjazd i powrót. Nie tracąc czasu zamówiliśmy ponownie Ubera za 55 thb, do głównego skrzyżowania i następnie złapaliśmy żółtego pick upa za 40 thb, do południowej bramy. Za bezpośredni transport zapłacilibyśmy w obie strony 600 thb ( ponad 60zł), a tak trochę kombinując udało nam się za całą trasę zapłacić 185 thb, ponad 3 razy taniej :-) Zrozumiałam, że czasami te atrakcje za darmo są ciekawsze, bardziej warte zachodu od tych płatnych. I to nie jest tylko moja opinia.
Ciekawostka: W 2016 roku w skokach z kanionu zginęło 6 osób. Po tych zdarzeniach Wielki Kanion był przez pewien czas zamknięty, w celu wprowadzenia większego bezpieczeństwa i lepszej jakości. Podobno działają niedaleko „dzikie” miejsca, w których śmiałkowie skaczą do wody.
Podsumowanie:
Jak dojechać najtaniej? Z Chiang Mai Gate (południowa brama) jechać żółtym pick upem w kierunku Chom Thong (koszt 20 thb/ osobę), na wysokości Grand Canyonu wysiąść i zamówić Ubera (koszt około 50 thb).
Trasa: żółtym pick upem z Chiang Mai do skrzyżowania |
Trasa: Uberem z skrzyżowania do Grand Canyon (3 opcje do wyboru) |
Jak wrócić najtaniej? Z Grand Canyonu jechać Uberem do głównego skrzyżowania (koszt około55 thb), ze skrzyżowania łapać żółtego pick upa do miasta Chiang Mai (koszt: 20 thb/osobę).
Otwarte 09.00-18.30
Cena biletu za samo wejście + pływanie + skok z Kanionu (brama 1): 100 thb.
Dodatkowo zjazd na linie: 300 thb.
Cena biletu do parku wodnego (zjeżdżalnie itp.) (brama 2,3):
- dorosły: 450 thb,
- dzieci do 90 cm: wstęp za darmo,
- dzieci od 91 cm- 120 cm 350 thb.Przy wejściu jest miarka do mierzenia wzrostu dla dzieci.
Komentarze
Prześlij komentarz