Przejdź do głównej zawartości

Lot samolotem z dzieckiem

Wodospady Erwan

Pierwszy autobus odjeżdża o godzinie 08:00 z Kanchanaburi, podróż trwa jakieś 1,5 godziny. Oby nie było mocnej klimatyzacji ... Pobudka o godzinie 06:00. W nocy sporo padało, miejmy nadzieję, że się wypadało do końca! Śniadanie jemy w lofcie, to jest klimat, na poduchach, na ziemi: kawa, tosty z dżemem. Uśmiechnięta właścicielka, oznajmia, że dziś nie będzie deszczu, ona to wie, bo chmury na to wskazują :-) 07:45 wychodzimy na dworzec autobusowy. Gdzie tu iść hm ... czym ja się martwię, sami nas znajdą. I tak też się stało. Bilet 50 thb za osobę, trasa 65 km. Krąży tutaj pewien bardzo pomocny pan domyślam się (po akcencie), że Anglik. Podchodzi do zagubionych turystów i służy radą. Podejrzewam, że pracuje dla miasta, z powodu świetnej znajomości języka angielskiego. Dostajemy od niego rozkład jazdy autobusów z i do, podpowiada nam, żebyśmy nie zwlekali z wejściem, bo możemy stać całą drogę. Miał rację ! Kilka osób stało całą podróż. Klimatyzacja naturalna (przewiew z okna) znośna, ale bez chusty się nie obeszło (must have w podróży do Azji). Sami turyści w środku, dokładnie jakieś 99 %. Po drodze mijamy plantacje truskawek w doniczkach, wyroby ze skał/ grafitu w postaci stolików, ławek, krzeseł. Dojeżdżamy na miejsce godzina 09:40, do autokaru wskakuje kobieta z biletami. Taka przyjemność kosztuje 300 thb za osobę. 
Park otwarty jest od godziny 08:00 - 16.30. Wchodzimy do parku, na parkingu widoczne już dwa autokary oraz samochody osobowe. Szlak składa się z siedmiu wodospadów, cała trasa wynosi 2 km:
  • 1 wodospad 500 m,
  • 2 wodospad 600 m,
  • 3 wodospad 700 m,
  • 4 wodospad 1050 m,
  • 5 wodospad 1550 m,
  • 6 wodospad 1750 m,
  • 7 wodospad 2000 m.
tablica z odległościami poszczegółnych wodospadów
Nasz cel oczywiście to 7 wodospad, nastroje bojowe. Ruszamy, spryskani sprayem od komarów. Podobno mogą występować tu drapieżniki oraz małpy. Ściema, albo tani chwyt marketingowy. Nic takiego nie spotkaliśmy. Niestety nie widzę, tej błękitnej wody ze zdjęć. Wodospady ładne, robią wrażenie. Na drugim / trzecim poziomie mijamy depozyt wody. Omijamy go bez zastanowienia. Trasa nie jest dość skomplikowana: beton, schodki, kamienie, woda, konary drzew, na tym ucierpiały jedynie moje adidasy – całe przemoknięte.
śliska kładka 
konary
Niestety po nocnych deszczach, straszne błoto, ale nie spodziewałam się, przecież asfaltu do poziomu 7 :-)
taras widokowy
Mijamy kolejne poziomy, zwiedzający pomagają sobie wspólnie przedostać się do kolejnych punktów. Przy jednym z punktów można zauważyć ubrania w pokrowcach. Ktoś zapomniał? Wziął na przebranie? Skądże znowu, podobno to ubrania dla duchów.
Mamy to ! Poziom siódmy zdobyty, pierwsza myśl: WOW! Warto było, poświęcić obuwie i przelany pot. Trasa jakąś nie całą godzinę. Ludzi nie dużo, kolejka do zdjęć już jest. Kilku śmiałków, wdrapuje się już w najbardziej oddalony dostępny punkt wodospadu.
Czuję świeżą, chłodną, mgiełkę na twarzy. Za namową ostatecznie czekamy na swoją kolejkę do zdjęć. No nie ! Co za cwany babsztyl. Z lewej strony włazi sobie na skałkę kobieta, ustawia się do zdjęć, nie patrząc, że inni czekają cierpliwie ... jeszcze. Jaka narodowość? Rosjanka ze znajomymi. Ma tupet. Wchodzimy na górę, czuję ciężar wody uderzający w stopy. Spokojnie, powoli, nie spadnij, nie umiesz pływać ! Udało się, przeżyłam. Pora schodzić. Mijamy sporo ludzi na trasie, na której musimy się wymijać. Błoto coraz większe, spowodowane większą ilością turystów. Dobrze, że pojechaliśmy pierwszym autobusem.
Muszę przyznać, że bardzo dużo turystów z Rosji i z Chin. Temu na początku widziałam tablice w językach: tajskim, rosyjskim, chińskim i angielskim. Wszystko jasne. W drodze powrotnej, wcześniejsze wodospady nie robią na nas już takiego wrażenia, po zobaczeniu tego na 7 poziomie.
7 poziom !
Mamy nadzieję zdążyć na ten autobus o godzinie 12:00, potem następny dopiero o 14:00. Mijamy całe wycieczki ludzi jedynie w strojach kąpielowych. Dobrze, że już z stąd uciekamy. Zdążyliśmy na ten autobus, wracamy do Kanchanaburi. Kolejne 1,5 godziny w autobusie, potem Bangkok 2,5 godziny. Biedne nasze cztery litery. Znaleźliśmy autokar powrotny do stolicy, który wskazała nam pani sprzedająca bilety – znajdował się bardzo daleko od stacji, dziwne. Klimatyzacja na szczęście nie była na maksa, słońce nas wygrzało przez szybę. Gdy dojechaliśmy na dworzec, wzięliśmy taksówkę. Już na dzień dobry, pan nie włączył taksometru. Pomyślał pewnie, naiwni turyści. Poprosiliśmy o włączenie i podrzucenie nas do stacji metra. Podejrzanie skręcił w jakąś boczną uliczkę, tylko po co? Ominąć korki? Skąd, że znowu ! Chciał nas naciągnąć na koszta. Zwróciliśmy mu uwagę, że jedzie złą trasą, udał głupiego, że nie rozumie. Doskonale wiedział, o co nam chodzi. Dalsza podróż minęła już bez skrętów w boczne alejki i wydłużone trasy. Warto mieć przy sobie nawigację w telefonie, wtedy możesz kontrolować trasę samochodu. Pamiętajcie o włączonych taksometrach ! Warto odwiedzić wodospady Erwan jak najwcześniej jest to możliwe, potem takie zwiedzanie może być bardzo uciążliwe. 
Zakwasy na drugi dzień gwarantowane, 4 km z przeszkodami minięte. Nie spotkałam tam rybek Garra Rufa skubiących naskórek. Szkoda ... darmowy peeling przeleciał obok nosa ;-) Nasze zwiedzanie trwało jakieś 2,5 godziny (wejście, zejście, zdjęcia, chwilowe przystanki). Do dyspozycji na niższych poziomach mamy: WC, restaurację, kawiarnię, sklepy oraz wozy golfowe, które mogą Cię podwieźć. Po co masz wyglądać jak spocona świnia na zdjęciu? :-) Zastanawiałam się nad butami. Miałam na sobie adidasy, Tomek klapki. Myślę, że najlepszą opcją jest ubranie butów do wody. Da się przejść w japonkach, na boso – ale trzeba uważać na ostre, śliskie skały. Jeżeli chcesz w spokoju zwiedzić wodospady, zalecam przyjście tu tuż przed samym otwarciem, szansą na to jest np.: nocowanie nieopodal parku. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Egzotyczne owoce w Tajlandii

Będąc w egzotycznym kraju, nie sposób jest się oprzeć w testowaniu tutejszych owoców. Wraz z rozwojem infrastruktury transportu niemal każdy egzotyczny owoc możemy znaleźć w sąsiednim markecie mieszkając w Polsce. Dziś przeglądając z ciekawości gazetki "Co mamy w promocji po świętach w Polsce?" (wyjaśnienie: został mi taki nawyk, nawet będąc obecnie w Azji, czasami lubię zajrzeć do gazetek dużych marketów, co jest obecnie na topie, mam świadomość, że wszystko szybko się zmienia, nie chcę wrócić do Polski i mieć świadomość Neandertalczyka ;-) ). Zauważyłam owoce, które mamy dostępne na każdym lokalnym bazarku w Tajlandii. Cóż porównajmy ceny, smaki, wygląd.  Znamy większości smaki tych owoców, ponieważ są ogólnodostępne w Polsce, ale czy ich smak jest taki sam? Przykładowa tabela cen owoców Polska / Tajlandia (stan cen z dn. 27.12.2017 r.) Lp Owoc Polska Tajlandia Biedronka Lidl Tesco Auchan Carrefour

Tajskie kosmetyki cz.1

Planując kolejną podróż do Tajlandii, chciałam po testować tym razem tutejszych kosmetyków. Zrobiłam rozeznanie w sieci, jednak ciężko coś znaleźć konkretnego. Większość kosmetyków typu: kremów, masek, filtrów do opalania jest wybielająca. Sporo z nich pochodzi z Japonii. Poniżej wzięłam pod uwagę te najczęściej polecane i spotykane w sklepie ogólnodostępnym seven eleven (7/11). PASTA DO ZĘBÓW Na pierwszy ogień: ziołowa pasta do zębów. Dostępna również w smaku: kokosowym.  Cena: 49 THB = 5,29 PLN Pojemność: 25 g Zapach : polski amol Konsystencja: gęsta Opis: ziołowa, wybielająca, usuwa odbarwienia po kawie, herbacie, tytoniu, utrzymuje świeży oddech. Stosowanie: dwa razy dziennie: rano i wieczorem. Zalety: pomimo skąpej pojemności, wydaje się być bardzo wydajna, mocno się pieni, naturalne składniki. Wady: gorzka w smaku (przy kilku pierwszych użyciach, potem człowiek się przyzwyczaja), mała pojemność. Po trzy tygodniowym stosowaniu widzę same plusy: Faktycznie wybiela zęby, b

Tajskie kosmetyki cz.3

Postanowiłam napisać kolejną część dotyczącą tajskich kosmetyków. Będąc w Tajlandii napewno warto przetestować poniższe dwa produkty. Lolane Natura Hair Treatment – Maska do włosów Maska stosowana do włosów suchych i zniszczonych. Zawiera olej jojoba oraz protein jedwabiu. Sposób użycia: Po umyciu włosów nałóż maskę na wilgotne włosy i delikatnie wmasuj. Pozostaw na kilka minut, a następnie spłucz wodą. Efekt: włosy pięknie pachną, są delikatne, miękkie. Nieśmiele porównać je w dotyku do jedwabiu, w końcu to jeden ze składników maski :-) Pojemność: 100g, 500g. Cena (100g, 2018r.): 42 THB (4,62 PLN) Maski można kupić m.in. w 7eleven oraz w Family Mart. Dostępne są również inne rodzaje masek z tej serii: Color Shield ze słonecznika, Diamond Shine System z masłem macadamia, Revital Hair Fall z buraków, For smooth andstraight z ekstraktu białej lilii. Puder ryżowy marki Srichand Bangkok 1948 Znacie to uczucie będąc w Azji: "mogłabym ro