Nasz cel oczywiście to 7 wodospad, nastroje bojowe. Ruszamy, spryskani sprayem od komarów. Podobno mogą występować tu drapieżniki oraz małpy. Ściema, albo tani chwyt marketingowy. Nic takiego nie spotkaliśmy. Niestety nie widzę, tej błękitnej wody ze zdjęć. Wodospady ładne, robią wrażenie. Na drugim / trzecim poziomie mijamy depozyt wody. Omijamy go bez zastanowienia. Trasa nie jest dość skomplikowana: beton, schodki, kamienie, woda, konary drzew, na tym ucierpiały jedynie moje adidasy – całe przemoknięte.
|
śliska kładka |
|
konary |
Niestety po nocnych deszczach, straszne błoto, ale nie spodziewałam się, przecież asfaltu do poziomu 7 :-)
|
taras widokowy |
Mijamy kolejne poziomy, zwiedzający pomagają sobie wspólnie przedostać się do kolejnych punktów. Przy jednym z punktów można zauważyć ubrania w pokrowcach. Ktoś zapomniał? Wziął na przebranie? Skądże znowu, podobno to ubrania dla duchów.
Mamy to ! Poziom siódmy zdobyty, pierwsza myśl: WOW! Warto było, poświęcić obuwie i przelany pot. Trasa jakąś nie całą godzinę. Ludzi nie dużo, kolejka do zdjęć już jest. Kilku śmiałków, wdrapuje się już w najbardziej oddalony dostępny punkt wodospadu.
Czuję świeżą, chłodną, mgiełkę na twarzy. Za namową ostatecznie czekamy na swoją kolejkę do zdjęć. No nie ! Co za cwany babsztyl. Z lewej strony włazi sobie na skałkę kobieta, ustawia się do zdjęć, nie patrząc, że inni czekają cierpliwie ... jeszcze. Jaka narodowość? Rosjanka ze znajomymi. Ma tupet. Wchodzimy na górę, czuję ciężar wody uderzający w stopy. Spokojnie, powoli, nie spadnij, nie umiesz pływać ! Udało się, przeżyłam. Pora schodzić. Mijamy sporo ludzi na trasie, na której musimy się wymijać. Błoto coraz większe, spowodowane większą ilością turystów. Dobrze, że pojechaliśmy pierwszym autobusem.
Muszę przyznać, że bardzo dużo turystów z Rosji i z Chin. Temu na początku widziałam tablice w językach: tajskim, rosyjskim, chińskim i angielskim. Wszystko jasne. W drodze powrotnej, wcześniejsze wodospady nie robią na nas już ta
kiego wrażenia, po zobaczeniu tego na 7 poziomie.
|
7 poziom ! |
Mamy nadzieję zdążyć na ten autobus o godzinie 12:00, potem następny dopiero o 14:00. Mijamy całe wycieczki ludzi jedynie w strojach kąpielowych. Dobrze, że już z stąd uciekamy. Zdążyliśmy na ten autobus, wracamy do Kanchanaburi. Kolejne 1,5 godziny w autobusie, potem Bangkok 2,5 godziny. Biedne nasze cztery litery. Znaleźliśmy autokar powrotny do stolicy, który wskazała nam pani sprzedająca bilety – znajdował się bardzo daleko od stacji, dziwne. Klimatyzacja na szczęście nie była na maksa, słońce nas wygrzało przez szybę. Gdy dojechaliśmy na dworzec, wzięliśmy taksówkę. Już na dzień dobry, pan nie włączył taksometru. Pomyślał pewnie, naiwni turyści. Poprosiliśmy o włączenie i podrzucenie nas do stacji metra. Podejrzanie skręcił w jakąś boczną uliczkę, tylko po co? Ominąć korki? Skąd, że znowu ! Chciał nas naciągnąć na koszta. Zwróciliśmy mu uwagę, że jedzie złą trasą, udał głupiego, że nie rozumie. Doskonale wiedział, o co nam chodzi. Dalsza podróż minęła już bez skrętów w boczne alejki i wydłużone trasy. Warto mieć przy sobie nawigację w telefonie, wtedy możesz kontrolować trasę samochodu. Pamiętajcie o włączonych taksometrach ! Warto odwiedzić wodospady Erwan jak najwcześniej jest to możliwe, potem takie zwiedzanie może być bardzo uciążliwe.
Zakwasy na drugi dzień gwarantowane, 4 km z przeszkodami minięte. Nie spotkałam tam rybek Garra Rufa skubiących naskórek. Szkoda ... darmowy peeling przeleciał obok nosa ;-) Nasze zwiedzanie trwało jakieś 2,5 godziny (wejście, zejście, zdjęcia, chwilowe przystanki). Do dyspozycji na niższych poziomach mamy: WC, restaurację, kawiarnię, sklepy oraz wozy golfowe, które mogą Cię podwieźć. Po co masz wyglądać jak spocona świnia na zdjęciu? :-) Zastanawiałam się nad butami. Miałam na sobie adidasy, Tomek klapki. Myślę, że najlepszą opcją jest ubranie butów do wody. Da się przejść w japonkach, na boso – ale trzeba uważać na ostre, śliskie skały. Jeżeli chcesz w spokoju zwiedzić wodospady, zalecam przyjście tu tuż przed samym otwarciem, szansą na to jest np.: nocowanie nieopodal parku.
Komentarze
Prześlij komentarz