Zaplanowaliśmy być w Kucie dwa tygodnie. Wiem, że osoby, które tutaj były pewnie dochodzą do siebie po tych słowach. Tak się niestety złożyło. Stąd jest m. in. dobra baza wypadowa do innych atrakcji. Postanowiliśmy dziś udać się do świątyni w Uluwatu.
Znana lokalnie jako Pura Luhur Uluwatu, jest jedną z najważniejszych świątyń na Bali, druga po Tanah Lot na zachodnim wybrzeżu Tabanan (tu też chcieliśmy wstąpić będąc jeszcze w Kucie). Świątynia znajduje się w południowo-zachodnim krańcu wapiennego urwiska (około 76 m nad Oceanem Indyjskim) otoczona lasem, w którym mieszkają moje „ulubione” makaki. Symbolika nazwy świątyni składa się z "Ulu" co oznacza szczyt, zaś "watu" kamień. Podejrzewa się, że świątynia pochodzi z X wieku.
Czytałam trochę o tym miejscu, podobno najlepszą porą na zwiedzanie świątyni jest późne popołudnie, ponieważ przy zachodzie słońca świątynia wygląda przepięknie. Dodatkowo nieopodal świątyni można dodatkowo kupić bilet na taniec Kecak.
Nam na tańcu nie zależało, do tego nie mamy super aparatu, żeby jakość zdjęć o zachodzie słońca była na tyle dobra, żeby z tego skorzystać więc postanowiliśmy udać się do niej z samego rana. O godzinie 10:00 zamówiliśmy kierowcę GoJeka za 83 000 rupii ok. 21 zł (odległość 22 km od naszego hotelu, długość trasy jakieś 50 minut). Bilet wstępu do świątyni za osobę dorosłą 30 000 (7,48zł), był obowiązek nałożenia sarongu przy wejściu, nieodpłatnie. My mieliśmy swoje :-) Inni otrzymywali jednakowe w kolorze fioletowym, z żółtym pasem. Weszliśmy do środka, szliśmy w dół szlaku prowadzącego nas na duży plac, który się w pewnym momencie rozgałęział. Spotkaliśmy rzecz jasna szare makaki.
Te z Ubud w Forrest Monkey to mały pryszcz w porównaniu do tych z Uluwatu. Wredne małpiszony kradły turystom okulary, kapelusze, wodę. Były agresywne! Z głośników brzmiały komunikaty ostrzegające turystów przed kradzieżą, ludzie nosili przy sobie kije, w celu obronnym. No skoro nawet mieszkańcy ich unikali, jak się tylko zbliżały, odchodzili natychmiast na bok, to jednak coś musi być z nimi nie tak. Nie raz widziałam jak „ochroniarz” musiał przekupić małpę, żeby zwróciła okulary, czy też kapelusz.
Uważa się, że makaki chronią świątynię przed złymi wpływami duchów. Wężowata ścieżka do świątyni jest wzmocniona betonowymi ścianami od strony klifu, choć czasami widać pęknięcia. Dojście z jednego końca do drugiego trwa około godziny, z przystankami na zdjęcia. Są zrobione fajne punkty panoramiczne. Widoki unoszącej się nad skałami i horyzontem oceanu są niezwykłe. Wiecie co mnie zaskoczyło na miejscu? Na terenie świątyni nie ma handlu. Jedynie raz spotkaliśmy pana, który robił bransoletki z kolorowych nici. Bardzo możliwe, że jest tam zakaz handlu. Byliśmy w środku świątyni, akurat miejscowi czynili swoje obrzędy, można było trochę podejrzeć. Małe dzieci chętnie pozowały do zdjęć, niemal się oto prosiły (nie wiedzieć czemu).
Zaczepiły mnie dwie muzułmanki pytając, czy zrobię z nimi zdjęcie. Why not? :-)
Miejsce ładne, zadbane, nie ma co się oszukiwać, dzięki przyrodzie, naturze ładne dla oka. Przepiękne klify, uderzające o nie fale, błękitna woda. Cieszę się, że tutaj przyjechaliśmy, choć nie ukrywam robiliśmy chyba trzy podejścia, aby tam pojechać. Wstąpiliśmy na coś chłodnego na zewnątrz następnie zamówiliśmy transport powrotny. No i okazał się on strzałem w dziesiątkę. Trafił nam się gadatliwy kierowca. Sporo się dowiedzieliśmy nt. podatków w Indonezji, jak działa tutaj Grab, GoJek, czy wiedzieliście, że kierowca oddaje 10 % dla serwisu aplikacji, w Uberze, aż 25 %. Jadąc widzieliśmy teren, na którym odbywa się kremacja zmarłych. Widziałam przez płot ogromne ognisko, palących się zwłok. Turyści nie mogą tam przychodzić, jest zakaz robienia zdjęć. Zatrzymaliśmy się w lokalnym sklepie z owocami. Cena za np. za kg mandarynek wynosiła 2,5 zł. Poprosiłam kierowcę (w sumie chłopak był od nas tylko dwa lata starszy), żeby sam popytał o ceny, ponieważ nas naciągną jak zobaczą, że turyści.
Okazało się, że kilka dni temu był jego ślub, jak to kobieta, zapytałam czy ma może zdjęcia w telefonie ze ślubu, ponieważ jestem bardzo ciekawa jak to u nich wygląda. Wow ! Na zdjęciach wyglądali jak król i królowa. Odziani w złoto, z koroną na głowie, stoją na podeście. Super! Pokazaliśmy nasze ślubne zdjęcie, to nasze stroje były bardzo skromne w porównaniu do nich, ale był i tak zachwycony. Jadąc zrobił nam wycieczkę krajoznawczą pokazując nam gdzie można tanio i dobrze zjeść. Widząc te miejsce, od razu wiedziałam, że nigdy byśmy tam nie zaszli idąc sobie ulicą. Popytałam również o jakieś lokalne targi, dowiedziałam się o dwóch. Jeden jest za daleko, około godziny drogi od nas, drugi nieopodal nas, może się tam wieczorem wybierzemy. Dostaliśmy wizytówkę od pana, jakbyśmy na przyszłość potrzebowali transportu. Szczerze, nie wiem na ile pan był sympatyczny tak z ludzkiej życzliwości, a na ile chciał nam wepchnąć swoje usługi. Droga minęła nam bardzo szybko i w miłej atmosferze. Tak na przyszłość jak pytają Was skąd jesteście, to mówcie im "Polandia", bo jak pada słowo "Poland" to oni w 90% myślą, że Holand. Przetestowane, wiem co mówię ;-)
Okazało się, że kilka dni temu był jego ślub, jak to kobieta, zapytałam czy ma może zdjęcia w telefonie ze ślubu, ponieważ jestem bardzo ciekawa jak to u nich wygląda. Wow ! Na zdjęciach wyglądali jak król i królowa. Odziani w złoto, z koroną na głowie, stoją na podeście. Super! Pokazaliśmy nasze ślubne zdjęcie, to nasze stroje były bardzo skromne w porównaniu do nich, ale był i tak zachwycony. Jadąc zrobił nam wycieczkę krajoznawczą pokazując nam gdzie można tanio i dobrze zjeść. Widząc te miejsce, od razu wiedziałam, że nigdy byśmy tam nie zaszli idąc sobie ulicą. Popytałam również o jakieś lokalne targi, dowiedziałam się o dwóch. Jeden jest za daleko, około godziny drogi od nas, drugi nieopodal nas, może się tam wieczorem wybierzemy. Dostaliśmy wizytówkę od pana, jakbyśmy na przyszłość potrzebowali transportu. Szczerze, nie wiem na ile pan był sympatyczny tak z ludzkiej życzliwości, a na ile chciał nam wepchnąć swoje usługi. Droga minęła nam bardzo szybko i w miłej atmosferze. Tak na przyszłość jak pytają Was skąd jesteście, to mówcie im "Polandia", bo jak pada słowo "Poland" to oni w 90% myślą, że Holand. Przetestowane, wiem co mówię ;-)
Podsumowanie:
Jak dojechać do Uluwatu Temple?
Najtaniej z aplikacją Grab/ GoJek/Uber ok. 83 000 rupii w jedną stronę.
Bilet wstępu: osoba dorosła 30 000 rupii.
Przy wejściu musisz założyć sarong (swój lub na miejscu wypożyczyć - są bezpłatne).
Komentarze
Prześlij komentarz