Chiang Mai urzeka nas coraz bardziej, cudownie jest gdzieś zabłądzić w pustych uliczkach. Dziś w planach mieliśmy zwiedzenie zachodu Chiang Mai. Mając na myśli wyjście ze słynnego obleganego przez turystów, a zwanego przez nas "kwadratu". Na liście znalazła się mało popularna świątynia Wat Suan Dok oraz Galeria Handlowa Maya.
Trochę pomieszanie stylów klasyka kontra nowoczesność. Po obiedzie, ruszyliśmy eksplorować zachód pieszo. Mogliśmy jechać pick up, albo busem miejskim, ale był by dopiero za jakieś 25 minut, a to jakieś 2 km do świątyni, potem 1,5km do Galerii, damy radę. Zawsze można zamówić Graba, albo Ubera jak będzie zbyt ciężko. Do tej pory bardzo żałujemy jednej rzeczy, że nie mamy ze sobą wyrobionego międzynarodowego prawa jazdy :-( Jest tyle pięknych miejsc na północy Chinag Mai, do których ciężko jest dotrzeć samochodem lub komunikacją miejską. Ale to będzie nasz cel na kolejną podróż do Azji, tak na kiedyś! Wracając do tematu, piesze zwiedzanie też ma swoje plusy. Człowiek zauważa o wiele więcej szczegółów, wyjątkowych miejsc, ujęć, które w naszym wyobrażeniu będą super wyglądały na zdjęciu, fakt potem różnie się okazuje (może to nie wina samej scenerii, ale fotografa ;-) ). Jadąc skuterem, samochodem wiele rzeczy po prostu przegapiamy, no bo trzeba uważać na trasie! Po drodze mijaliśmy bardzo dużo uczelni wyższych, Ministerstwo Transportu. Skusiliśmy się ponownie na lody kokosowe w rożku 20 thb (2,16zł). Gdy doszliśmy na miejsce, pierwsza myśl. Mało turystyczna świątynia? Tak pisałam? Dwa duże autokary już zaparkowane zapewne z turystami z Chin.
Samo wejście na teren świątyni jest bezpłatne, natomiast wejście do świątyni dla turystów płatne 20 thb za osobę.
No i cóż, przed wejściem widnieje opis, że należy zachować odpowiedni ubiór, zakryte ramiona i kolana. Uszanowałam to, moja niezawodna chusta, której nie wyjmuje z plecaka po raz kolejny mnie uratowała. Jeżeli jedziesz do obcej kultury należy postępować zgodnie z jej zasadami, to jest moje zdanie. Chociaż widziałam, turystki w szortach, w miniówach. Nie tylko z Europy, żeby nie było. Faktycznie pomimo tych autobusów, ludzi było jak na lekarstwo. Bardzo mało :-) Klimatyczne miejsce. Białe świątynie robią niesamowite wrażenie.
Miałam o tym nie pisać, ale co mi tam. Przy płocie zauważyłam szczątki olbrzymiego szczura ! Rozmiarów średniego kota ! Masakra ;/
Trochę pomieszanie stylów klasyka kontra nowoczesność. Po obiedzie, ruszyliśmy eksplorować zachód pieszo. Mogliśmy jechać pick up, albo busem miejskim, ale był by dopiero za jakieś 25 minut, a to jakieś 2 km do świątyni, potem 1,5km do Galerii, damy radę. Zawsze można zamówić Graba, albo Ubera jak będzie zbyt ciężko. Do tej pory bardzo żałujemy jednej rzeczy, że nie mamy ze sobą wyrobionego międzynarodowego prawa jazdy :-( Jest tyle pięknych miejsc na północy Chinag Mai, do których ciężko jest dotrzeć samochodem lub komunikacją miejską. Ale to będzie nasz cel na kolejną podróż do Azji, tak na kiedyś! Wracając do tematu, piesze zwiedzanie też ma swoje plusy. Człowiek zauważa o wiele więcej szczegółów, wyjątkowych miejsc, ujęć, które w naszym wyobrażeniu będą super wyglądały na zdjęciu, fakt potem różnie się okazuje (może to nie wina samej scenerii, ale fotografa ;-) ). Jadąc skuterem, samochodem wiele rzeczy po prostu przegapiamy, no bo trzeba uważać na trasie! Po drodze mijaliśmy bardzo dużo uczelni wyższych, Ministerstwo Transportu. Skusiliśmy się ponownie na lody kokosowe w rożku 20 thb (2,16zł). Gdy doszliśmy na miejsce, pierwsza myśl. Mało turystyczna świątynia? Tak pisałam? Dwa duże autokary już zaparkowane zapewne z turystami z Chin.
No i cóż, przed wejściem widnieje opis, że należy zachować odpowiedni ubiór, zakryte ramiona i kolana. Uszanowałam to, moja niezawodna chusta, której nie wyjmuje z plecaka po raz kolejny mnie uratowała. Jeżeli jedziesz do obcej kultury należy postępować zgodnie z jej zasadami, to jest moje zdanie. Chociaż widziałam, turystki w szortach, w miniówach. Nie tylko z Europy, żeby nie było. Faktycznie pomimo tych autobusów, ludzi było jak na lekarstwo. Bardzo mało :-) Klimatyczne miejsce. Białe świątynie robią niesamowite wrażenie.
Nie daleko znajduje się lotnisko, nie raz nad głowami leciał nam samolot. Następnie zmierzaliśmy w kierunku lotniska. Lubimy sobie popatrzeć na startujące, lądujące samoloty. Często jeździliśmy na górkę widokową w Warszawie. Gdy podeszliśmy już do samej bramy, nie wiedzieliśmy czy możemy tam wejść. Tylko samochody były tam puszczane przez strażników, więc trochę się pokręciliśmy obok i nagle, podjeżdża jakiś radiowóz z strażnikami, z głośników coś głośno krzyczą. Serce nam podeszło do gardła, z myślą przecież nic nie planujemy złego ! O co im chodzi ?! A kto powiedział, że to było do nas? Haha oni porostu przyjechali na wymianę do swojej budki. Zobaczyliśmy kilka startujących nad naszymi głowami samolotów i postanowiliśmy iść w stronę Galerii handlowej Maya. Po raz kolejny mijaliśmy uczelnie, a na przeciw jeden z nich ujrzałam plantację ! Wow! W środku miasta kawałek pola uprawnego, a za nim widok na górę Doi Suphet.
Dlatego lubię pieszo zwiedzać, dla takich momentów. Doszliśmy do skupiska barów, restauracji itp. Swoją drogą bardzo prestiżową np. botoks tylko 999 thb. Bardzo eleganckie sklepy, przepiękne udekorowane wystawy. Jednak przy Galerii to dopiero dużo się dzieje :-) Dostaje oczopląsu. A baterii w telefonie jedynie 20%. Ogromna choinka, renifery, prezent gigant, fontanna, noooo to dopiero coś! W Azji galerie handlowe są bardzo "odpicowane", myślę, że Polska się tutaj chowa.
Panie sprzątaczki zamiatają lśniącą i tak już podłogę. W środku mamy jednak ceny europejskie. Sklepy bardziej znane: H&M, Adidas. Restauracje: np. KFC. Widziałam również lokalne marki ubrań, butów, niczego im równie nie brakuje. Co na nas wywarło wrażenie? No wiadomo kino, siłownia, butiki, kosmetyki to normalna rzecz w każdej galerii, ale nauka tajskiego boksu? To widzę po raz pierwszy. Trening widoczny dla widza, dzięki przezroczystym szybom :-) Koszt treningu za 1,5 godziny = 300 thb (około 33 zł). Karnet miesięczny 3000 thb (około 321 zł).Sporo pań było w środku.
Kolejna rzecz, która mnie urzekła: w kinie dostępna jest sala kinowa VIP. Siedzisz na skórzanym, rozkładanym fotelu, w cenie soft drink (kieliszek czerwonego wina), do tego duża micha popcornu. Pewnie zastanawiacie się jaka cena jest takiego biletu? Otóż bilet w tygodniu kosztuje: 400 thb (około 43 zł), w weekendy 420 thb (45zł).
Zabawne również były fotele do masażu, dla strudzonych panów z zakupami. Zapewne żony buszowały po sklepach, a oni oddawali się przyjemności. W Polsce to był by również dobry pomysł. Ile to razy widziałam znudzonych panów czekających na swoje panie przed sklepami na sofach :-) Prawda Tomek? Kolejna frajda nie tylko dla panów, gra na białych jajowatych, bujających się fotelach, z okularami 3D. Bodajże 100 thb za każdą grę. Ile emocji i bezcenna mimika twarzy :-)
Dostępne są również dla zmęczonych konsumentów wygodne duże fotele, marzę o takim wielkim hotelu w sypialni. Chcieliśmy wejść na taras widokowy na dachu, ale był nie czynny. Więc skorzystaliśmy z poziomu niżej. Hmm ... dupy nie urywa, z drugiej strony widok byłby zdecydowanie ładniejszy, niestety był niedostępny.
Przed galerią stoją artystyczne słonie, pomalowane w różnych stylach. Poniżej wstawiam gif ze zdjęciami.
Byliśmy zmęczeni po ponad 5 km. Wróciliśmy pick up za 40 thb. Myślę, że jeszcze tam wrócimy, nie wszystko zdołałam sfotografować ;-)
A na koniec: takiej choinki nie powstydziłby się żaden student :-)
Dlatego lubię pieszo zwiedzać, dla takich momentów. Doszliśmy do skupiska barów, restauracji itp. Swoją drogą bardzo prestiżową np. botoks tylko 999 thb. Bardzo eleganckie sklepy, przepiękne udekorowane wystawy. Jednak przy Galerii to dopiero dużo się dzieje :-) Dostaje oczopląsu. A baterii w telefonie jedynie 20%. Ogromna choinka, renifery, prezent gigant, fontanna, noooo to dopiero coś! W Azji galerie handlowe są bardzo "odpicowane", myślę, że Polska się tutaj chowa.
Panie sprzątaczki zamiatają lśniącą i tak już podłogę. W środku mamy jednak ceny europejskie. Sklepy bardziej znane: H&M, Adidas. Restauracje: np. KFC. Widziałam również lokalne marki ubrań, butów, niczego im równie nie brakuje. Co na nas wywarło wrażenie? No wiadomo kino, siłownia, butiki, kosmetyki to normalna rzecz w każdej galerii, ale nauka tajskiego boksu? To widzę po raz pierwszy. Trening widoczny dla widza, dzięki przezroczystym szybom :-) Koszt treningu za 1,5 godziny = 300 thb (około 33 zł). Karnet miesięczny 3000 thb (około 321 zł).Sporo pań było w środku.
Kolejna rzecz, która mnie urzekła: w kinie dostępna jest sala kinowa VIP. Siedzisz na skórzanym, rozkładanym fotelu, w cenie soft drink (kieliszek czerwonego wina), do tego duża micha popcornu. Pewnie zastanawiacie się jaka cena jest takiego biletu? Otóż bilet w tygodniu kosztuje: 400 thb (około 43 zł), w weekendy 420 thb (45zł).
Zabawne również były fotele do masażu, dla strudzonych panów z zakupami. Zapewne żony buszowały po sklepach, a oni oddawali się przyjemności. W Polsce to był by również dobry pomysł. Ile to razy widziałam znudzonych panów czekających na swoje panie przed sklepami na sofach :-) Prawda Tomek? Kolejna frajda nie tylko dla panów, gra na białych jajowatych, bujających się fotelach, z okularami 3D. Bodajże 100 thb za każdą grę. Ile emocji i bezcenna mimika twarzy :-)
Dostępne są również dla zmęczonych konsumentów wygodne duże fotele, marzę o takim wielkim hotelu w sypialni. Chcieliśmy wejść na taras widokowy na dachu, ale był nie czynny. Więc skorzystaliśmy z poziomu niżej. Hmm ... dupy nie urywa, z drugiej strony widok byłby zdecydowanie ładniejszy, niestety był niedostępny.
Przed galerią stoją artystyczne słonie, pomalowane w różnych stylach. Poniżej wstawiam gif ze zdjęciami.
Byliśmy zmęczeni po ponad 5 km. Wróciliśmy pick up za 40 thb. Myślę, że jeszcze tam wrócimy, nie wszystko zdołałam sfotografować ;-)
A na koniec: takiej choinki nie powstydziłby się żaden student :-)
Komentarze
Prześlij komentarz