To nasza druga wizyta w tym miejscu. Byliśmy 5 lat temu, wejście nadal darmowe. Do pokonania mamy 1237 schodków. Niebezpieczeństwo na trasie: małpy makaki. Czychające tylko na twoją butelkę wody, jedzenie i inne łatwo dostępne przedmioty.
Opanowały do perfekcji odkręcenie butelki wody, otworzenie paczki chipsów, czy też Twojego plecaka.
Może nie są groźne, aczkolwiek jeżeli jakaś podejmie niespodziewaną próbę okradzenia Cię, możesz stracić równowagę na wąskich, stromych schodkach i wtedy naprawdę jest niebezpiecznie. Zagrażasz nie tylko sobie, ale również innym. Byłam świadkiem jak małpa chciała skoczyć na Hinduskę, która trzymała butelkę wody, ze strachu kobieta wyrzuciła butelkę wody w krzaki, żeby odwrócić uwagę makaki. Zaczęliśmy wchodzić o 17:05, na górze byliśmy 17:45. Trasa zajęła nam jakieś 40 minut z przystankami. Nasze poprzednie wejście (w 2015 r.) zajęło około godziny. Warunki były mniej przyjające, wspinaliśmy się w południe, gdzie temperatura była ciężka do zniesienia. Są sytuacje, gdzie przeżywasz kryzys, w duchu przeklinasz siebie " po co Ci to było", masz momenty zwątpienia. Każdy kolejny schodek wydaje Ci się metrową przeszkodą, masz wrażenie, że Twoje nogi są o 10 kg cięższe, jakby miały przyczepione ciężarki 5 kg.
Nie bójcie się psów na trasie, one są do odpędzania małp, dzięki nim makaki są tylko na początku trasy. Gdy doszliśmy na szczyt nasz puls sięgał: u Tomka 181, u mnie 137. Celowo wybraliśmy się na zachód słońca, żeby podziwiać przepiękną panoramę.
Warto było :-) Widok niesamowity. Zachód był o 18:35, słońce stopniowo chowało się za górą, a my w skupieniu, i w zamyśleniu skupialiśmy się na każdej sekundzie obniżania się słońca.
Warto było się tyle wypocić, przemęczyć. Temperatura jest odpowiednia do wspinania się o tej porze. Lepiej to znieśliśmy niż 5 lat temu w samo południe.
Zejście poszło sprawnie, zajęło nam jakieś 20 minut. Podążał z nami piesek, pomimo, że nie przepadam za lokalnymi psami, nie budzą mojego zaufania. Tym razem było inaczej, przytrzymywałam mu kroku, z myślą, że odpędzi małpy na dole. Faktycznie tak było, makaki obserowały z daleka psa i uciekały w krzaki. Natomiast piesek był bardzo bystry. Zanim zaliczał kolejne zejście, obserował ludzi i wysokość schodków. Następnie schodził po nich. Gdy byliśmy już na dole, odczuliśmy nasze nogi, że są jak galareta. Moje lekko się trzęsły. Satysfakcja jest ! Udało się nam, przeżyliśmy i mamy kolejne niesamowite wspomnienia z tego miejsca :-)
Informacje praktyczne:
Jak się dostać?
Grabem 700 thb (van, było nas 5 osób).
Biuro turystyczne: oferują przejazd za 1800 thb w obie strony.
Ile zajmuje wejście?
W zależności od tempa wejścia. Nam zajęło 40 minut. Chłopacy, wracający twierdzili, że im zajęło 25minut. Kierowca Graba mówił, że mu zajęło 2 godziny. Jak widać różne są tempa wejścią, trzeba liczyć siły na zamiary. Zejście zajęło 20 minut, mieliśmy szybkie tempo, bez przystanków.
Odpowiedni strój – kobiety:
kobiety muszą mieć zakryte ramiona, kolana. Warto mieć ze sobą swoją chustę, ale jeżeli zapomnicie, na miejscu jest opcja wypożyczenia z niskim dypozytem.
Co wziąć? WODA !!! To nie zastąpiony towar podczas zwiedzania w Azji :-) Na górze jest kranik z kubkiem moża uzupełnić butelki.
Uwaga: na małpy makaki ! Kradną !!! To nie są małe słodkie zwierzątka, niech Was nie zmylą.
Komentarze
Prześlij komentarz