Przejdź do głównej zawartości

Lot samolotem z dzieckiem

Z Kuty do Ubud

Przenocowaliśmy jedną noc w Kuta (Denpasar), żeby nocą nie jechać do Ubud. W nocy słyszałam przeróżne dźwięki zwierząt: śpiew ptaków, marcowanie kotów, szczekanie psów i licho wie co tam jeszcze w trawie piszczało. Wstaliśmy dość wcześnie, jak na nas i jak na męczący poprzedni dzień. Ubraliśmy się i poszliśmy po śniadanie do pobliskiego sklepu. "Administratorzy przybytku", w którym się zatrzymaliśmy sprzątali podwórko od rana (grabienie liści). Idąc do sklepu każdy z mieszkańców grabił rano liście przed posesją. Why?
Wczoraj planowałam jak dostać się najtaniej do Ubud. Umieściłam post na facebooku prosząc o wycenę transportu oraz możliwość podzielenia się kosztami z innymi podróżującymi. Po godzinie miałam 20 powiadomień, z 24 wiadomości prywatnych, 10 zaproszeń do znajomych (moje konto na fb ożyło). Cena kształtowała się od 150 000 do 350 000 rupii (37zł – 87 zł), na lotnisku podobno nawet oferują za 400 000. Skontaktowałam się z osobami, które np. przy okazji wracali bądź kogoś odwozili, dałam sobie czas do wieczora na podjęcie decyzji. Przy zameldowaniu się w Kucie, właściciel zaproponował nam kierowcę, powiedziałam, że już coś mamy na oku. Wtedy go oświeciło :-) Podpowiedział nam, że kursują autobusy do Ubud bilet za osobę 3000 (0,74 zł). Dacie wiarę jaka przebitka w cenie biletu? Napisał nam na kartce wszystkie szczegóły typu: nazwa przystanku, autobusu, cena biletu. Fajnie, to była by najlepsza opcja. Kursują jeszcze autobusy linii Kura Kura Bus, bilet 80 000 (19,85 zł) za osobę + opłata 15 000 (3,7zł) za bagaż.
Wracając do poszukiwania śniadania, przy okazji szukaliśmy również karty SIM, ciężko było znaleźć. Jedna kasjerka zaprowadziła nas do swojego sąsiada, że on sprzedaje karty (pan, który miał stoisko z ubraniami, sprzedawał katy do telefonu). Zaświeciła mi się czerwona lampka. No i okazało się, że za pakiet 10 GB zaśpiewał 450 000 rupii (ok. 111zł). Podziękowaliśmy mu i poszłam sobie. Z Tomkiem próbował jeszcze negocjować, gdy ostatecznie poszliśmy wiecie ile zaproponował, jeżeli dobrze go zrozumieliśmy to: 50 000 (ok. 13 zł). Trzeba się pilnować na każdym kroku tutaj. Straciliśmy zaufanie i sprawdzamy wszystko typu: czy dobrze policzył rachunek, wydał resztę itp. Mieliśmy sporo czasu do wymeldowania się z hotelu, postanowiliśmy pójść na plaże, do której mieliśmy jakieś 300 m.
Po drodze tradycyjnie mieliśmy kilka ofert transportu. Męczące to jest, ciągłe odmawianie, podziękowanie komuś. Wczoraj w drodze do hotelu spotkaliśmy chłopaka turystę, ale to nie był zdecydowanie jego pierwszy dzień, który z daleka machał już do taksówek, że nie chce żadnej podwózki. Zabawnie to wyglądało. Gdy dotarliśmy na plaże, nooo to jest coś. Ładne widoki gór, kolorowych łódek (innych niż tych w Tajlandii), baldachimy, koralowce na piasku.
Widać, że impreza jakaś była wieczorem, bo nie wszystko zostało jeszcze posprzątane. Kogo tam spotkaliśmy ? Była godzina 08:00 rano, jedynie wycieczkę Chińczyków, pozujących na tle morza w skupisku jak na nich przystało oraz lokersów. Nikt nas tam nie zaczepiał, cudownie.
Wróciliśmy do hotelu, spakowaliśmy się i pora na wymeldowanie. Postanowiliśmy ruszyć do Ubud autobusem polecanym przez właściciela hotelu. Zamówiliśmy Ubera za 9000 (ok. 2,2zł), żeby podrzucił nas na przystanek. No i podrzucił, ale na drugą stronę ulicy, czego chcieliśmy uniknąć za wszelką cenę. Czemu? Był taki ruch na ulicy jakby wszystkie samochody z całej Bali się zebrały. Staliśmy z 15 minut, nie było cienia szansy, żeby przejść przez ulicę. Po Bangkoku i Kuala Lumpur potrafimy się "wcisnąć" bez przejścia dla pieszych tutaj był problem. W tym czasie zatrzymały się dwie taksówki i jeden kierowca "wolny strzelec". Każdy z nich miał dla nas specjalną ofertę cenową. Panie my tylko na drugą stronę ulicy chcemy przejść ! Nadal nie mieliśmy karty SIM. Plan był zastępujący: niedaleko jest sklep z kartami operatora, kupimy tam i zamówimy Ubera. Za 10 GB pani chciała 70 000 rupii (ok. 17zł). Tutaj jest stały cennik, nie ma zniżek/zawyżania. Następnie Uber przyjechał, ale nie ogarnął zupełnie gdzie chcemy wysiąść, pomimo mapki/adresu/powiedzenia, że stacja benzynowa. Zamiast skręcić od razu na stację to pojechał od tyłu po wąskich uliczkach, jadąc w ślepą uliczkę nie wiedzieć czemu. Dzięki temu zobaczyliśmy zwyczajne życie mieszkańców, dostojne koguty na podwórku, dzieci na rowerach. Nawet kątem oka ujrzałam poukrywane w garażach złe duchy (figury) szykowane na święto Nyepi (17.03.2018r.) Udało się ! Stoimy już na podwyższonym przystanku autobusowym, czujemy się jak na ambonie (w lesie), albo na plaży w takiej budce podwyższonej jak w Słonecznym patrolu :-) Dosłownie ! Po 30 minutach podjechał autokar, okazało się, że to inna linia i nie jedzie do Ubud. Dobra, czekamy dalej po 10 minutach podjeżdża kolejny, podobnie nie do Ubud. Na dziś mieliśmy dość, ściągnęliśmy aplikację GOJEK i zamówiliśmy kierowce. Zadzwonił i zapytał się, dokąd jedziemy i skąd. Serio? Przecież masz w aplikacji wszystko zaznaczone -.- po 5 minutach anulował zamówienie. Następny przynajmniej sprawdził się. Jechaliśmy ponad godzinę, transport wyniósł nas 120 000 rupii (ok. 30 zł). Pan bardzo sympatyczny opowiedział nam co nie co, akurat mijaliśmy procesję idącą na plażę w Kucie. Balijczycy hinduscy są bardzo religijni, wszędzie można spotkać dary dla bogów w postaci: kwiatów, owoców, plecionych garnuszków uzupełnionych różnymi podarunkami.
Bali jest piękna, zielona, te kamienne figury przedstawiające bóstwa robią niesamowite wrażenie. Po zameldowaniu się pan powiedział, że zapłacimy za hotel po wymeldowaniu się. Nie boi się, że uciekniemy ? ;-) W sumie ma nasze dane spisane może mu to wystarcza jako zabezpieczenie się.
Udaliśmy się na późny obiad no i muszę przyznać, że ceny są dość niskie jak na takie turystyczne miejsce. Zdecydowanie niższe niż w Malezji, ale post na ten temat będzie następnym razem jak zbiorę więcej informacji.
Podsumowanie:
Jak dostać się do Ubud?
  • Autobusem Kura Kura Bus (cena 80 000 rupii), Sarbagita Bus (lokalny bus, cena 3 000 rupii).
  • Taksówką (ceny od 150 000- 400 000).
  • aplikacje: Uber/Grab/GetJek. (od 120 000)
Gdzie wymienić pieniądze?
Na pewno nie na lotnisku, kurs jest nie korzystny. Jeżeli weźmiecie kierowce z lotniska, to Was zawiezie do kantoru/bankomatu. Sami to od razu proponują. My szukaliśmy sklepu poza lotniskiem gdzie był bankomat.
Jaki operator sieci?
Ciężko było nam znaleźć kartę SIM w sklepach, przy okazji kupiliśmy ją w salonie operatora SimPATI (Telkomsel) 10 GB za 70 000 rupii.
Uważajcie na ulicznych sprzedawców, mocno zawyżają ceny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Egzotyczne owoce w Tajlandii

Będąc w egzotycznym kraju, nie sposób jest się oprzeć w testowaniu tutejszych owoców. Wraz z rozwojem infrastruktury transportu niemal każdy egzotyczny owoc możemy znaleźć w sąsiednim markecie mieszkając w Polsce. Dziś przeglądając z ciekawości gazetki "Co mamy w promocji po świętach w Polsce?" (wyjaśnienie: został mi taki nawyk, nawet będąc obecnie w Azji, czasami lubię zajrzeć do gazetek dużych marketów, co jest obecnie na topie, mam świadomość, że wszystko szybko się zmienia, nie chcę wrócić do Polski i mieć świadomość Neandertalczyka ;-) ). Zauważyłam owoce, które mamy dostępne na każdym lokalnym bazarku w Tajlandii. Cóż porównajmy ceny, smaki, wygląd.  Znamy większości smaki tych owoców, ponieważ są ogólnodostępne w Polsce, ale czy ich smak jest taki sam? Przykładowa tabela cen owoców Polska / Tajlandia (stan cen z dn. 27.12.2017 r.) Lp Owoc Polska Tajlandia Biedronka Lidl Tesco Auchan Carrefour

Tajskie kosmetyki cz.1

Planując kolejną podróż do Tajlandii, chciałam po testować tym razem tutejszych kosmetyków. Zrobiłam rozeznanie w sieci, jednak ciężko coś znaleźć konkretnego. Większość kosmetyków typu: kremów, masek, filtrów do opalania jest wybielająca. Sporo z nich pochodzi z Japonii. Poniżej wzięłam pod uwagę te najczęściej polecane i spotykane w sklepie ogólnodostępnym seven eleven (7/11). PASTA DO ZĘBÓW Na pierwszy ogień: ziołowa pasta do zębów. Dostępna również w smaku: kokosowym.  Cena: 49 THB = 5,29 PLN Pojemność: 25 g Zapach : polski amol Konsystencja: gęsta Opis: ziołowa, wybielająca, usuwa odbarwienia po kawie, herbacie, tytoniu, utrzymuje świeży oddech. Stosowanie: dwa razy dziennie: rano i wieczorem. Zalety: pomimo skąpej pojemności, wydaje się być bardzo wydajna, mocno się pieni, naturalne składniki. Wady: gorzka w smaku (przy kilku pierwszych użyciach, potem człowiek się przyzwyczaja), mała pojemność. Po trzy tygodniowym stosowaniu widzę same plusy: Faktycznie wybiela zęby, b

Tajskie kosmetyki cz.3

Postanowiłam napisać kolejną część dotyczącą tajskich kosmetyków. Będąc w Tajlandii napewno warto przetestować poniższe dwa produkty. Lolane Natura Hair Treatment – Maska do włosów Maska stosowana do włosów suchych i zniszczonych. Zawiera olej jojoba oraz protein jedwabiu. Sposób użycia: Po umyciu włosów nałóż maskę na wilgotne włosy i delikatnie wmasuj. Pozostaw na kilka minut, a następnie spłucz wodą. Efekt: włosy pięknie pachną, są delikatne, miękkie. Nieśmiele porównać je w dotyku do jedwabiu, w końcu to jeden ze składników maski :-) Pojemność: 100g, 500g. Cena (100g, 2018r.): 42 THB (4,62 PLN) Maski można kupić m.in. w 7eleven oraz w Family Mart. Dostępne są również inne rodzaje masek z tej serii: Color Shield ze słonecznika, Diamond Shine System z masłem macadamia, Revital Hair Fall z buraków, For smooth andstraight z ekstraktu białej lilii. Puder ryżowy marki Srichand Bangkok 1948 Znacie to uczucie będąc w Azji: "mogłabym ro