Popłynąć łódką do końca trasy? Czemu nie! Trasa wynosi jakieś 17 km w jedną stronę z przystanku Sathorn Pier do Nonthaburi pier 3. Cena biletu 15 thb za osobę. Nie ważne gdzie wysiadasz, bilet kosztuje tyle samo. Płyniemy na północ, ciekawa jestem, co tam zastaniemy. Miejsce typowo nie turystyczne. Czy mocno będzie się różnić od ścisłego Bangkoku ? Zobaczymy na miejscu.
Zabawna sytuacja. Tajka siedząca przed nami, około 40 lat. Ciężko powiedzieć w sumie ile kobiety tutaj mają lat, na pewno korzystniej starzeją się od Europejek. Niestety ;-) Wymachuje telefonem w różne strony, w celu zrobienia "selfiaczka". OK odsuwam się za jej głowę, żeby nie wejść jej w kadr, ale ona jakby na siłę chce, żebyśmy byli na tym kadrze razem z nią. O co kaman? Zaczęłam się śmiać, i myślę, a co tam, dajmy jej to czego chce :-) ."Weszliśmy" w jej kadr, wspólnie z nią z bananami na twarzach. Szczęśliwa ze zdjęcia pokazała nam, kciuka w górę. Obserwujemy co zrobi dalej z naszym zdjęciem. Najpierw zrobiła zbliżenia na nasze twarze, w celu sprawdzenia czy korzystnie wyszliśmy. Chyba tak skoro wysyłała je kilku osobom na messengerze
:-D
:-D
W połowie trasy, płyniemy już z samymi Tajami, pomijając starsze małżeństwo z przewodnikiem, którzy twardo płyną z nami do końca trasy. Jesteśmy na miejscu. W nocy widać mocno padało, niższe tereny zostały całkowicie zalane. Bazarki z tęczowymi flipsami, dla dzieci? Skądże znowu, dla gołębi! Zmierzamy w kierunku targów. Nic nowego, nie widzimy. Ceny są jedynie lekko niższe. Od sympatycznej babci skusiliśmy się na kiść bananów (17 mini bananów 20 thb). Budujące, jest to, że bez względu na wiek, ludzie tutaj pracują.
- Masz prawo jazdy? Jeździsz tuk tukiem/ taxi/ skuterem.
- Umiesz gotować? Otwierasz swoją restaurację pod domkiem, stawiasz stolik, parasol i zarabiasz.
- Umiesz masować? Otwierasz zakład: thai massage, udostępniając do tego swój pokój .
- Masz donośny głos? Sprzedajesz bilety na łódce. Swoją drogą chyba zacznę na łódkach zakładać stopery.
Możliwości jest wiele ... trzeba tylko chcieć! Dlatego nie toleruje wszelkiej formy żebractwa odkąd, w Polsce daliśmy pełną torbę jedzenia bezdomnemu, a na koniec chciał jeszcze 2 złote na bilet. Ciekawe czemu potem, kręcił się koło kosza ?
Podążamy dalej, smakowite suszone owoce. Ekspedientka wygląda na wystraszoną. Chyba rzadko zaglądają tu biali.
- " How much ?" - pytam.
- " Oh maj gasz! " – odpowiada i się strasznie peszy. Aż tak, źle wyglądam? :-D Jest gorąco, jestem spocona, ale jeszcze jakoś się trzymam. Za torebkę 20 thb - zauważyłam obok karteczkę.
Kobieta sprzedająca obok podeszła pomóc dziewczynie nas obsłużyć. Faktycznie, czuje się tutaj jak ufoludek. Każdy na nas spogląda z zaciekawieniem, oglądają się za nami. Nie widzę tu innych białych. Targ sam w sobie interesujący: świeże warzywa, ryby (och ten zapach). Czego tu nie ma: upieczona głowa świni, surowe serca, kurze łapki. Jestem ze wsi, takie widoki mnie nie obrzydzają :-) Rzadki widok tuk tuków, tutaj widocznie stawiają na riksze (2+1):
Komentarze
Prześlij komentarz