Przejdź do głównej zawartości

Lot samolotem z dzieckiem

Zwiedzanie Malakki

Wysiedliśmy z autobusu numer 17 na ogromnym czerwonym placu, nie to nie Rosja, po prostu większość budynków była czerwona. Pierwsze wrażenie: WOW ! Można było dostać oczopląsu, tyle się działo. Drugie wrażenie: faktycznie te riksze (trishaw) są bardzo kiczowate ! 
Nawet w George Town się chowają. Miałbyś ochotę przejechać się na riksze z Minionkiem, Spajdermanem, Hello Kitty, Barbie, Elzą a za plecami chodząca dyskoteka w rytmie "Despacito"?
Miałam odczucie, że im bardziej więcej się dzieje na pojeździe tym właściciel ma większy szacun na dzielni. Miasteczko jest schludne! Nawet woda w rzecze jest zaskakująco czysta. Co prawda mieliśmy mapkę co zobaczyć w jakiej kolejności, ale jak się okazało w rzeczywistości? "Oooo patrz ! Idziemy tam, jakie to ładne!", no i było po naszym planie. Dzięki temu nie trzymaliśmy się sztywno planu, przez to zobaczyliśmy o wiele więcej niż planowaliśmy. Jedynie mogę być zła na siebie, że źle zaplanowałam nasz pobyt w Malezji, nie dając więcej czasu na Melake. Żałuje... Poniżej atrakcje jakie udało nam się zobaczyć.
Co warto zobaczyć?
Christ Church - został zbudowany w 1753 roku z okazji stulecia holenderskiej okupacji. Wnętrze katedry ma 200-letnie, ręcznie robione ławki, dekoracyjne lampy i tablice, które honorują holenderskich żołnierzy i mieszkańców. Był to pierwszy kościół do którego wstąpiliśmy będąc w Azji, dlaczego? Bo był otwarty dla ludzi! Do tej pory ciężko było znaleźć dostępny Kościół.
St. Paul's Church - od ponad 150 lat ten kościół jest w ruinie, ale stanowi piękne, przewiewne sanktuarium, do którego możesz jedynie dojść po stromych schodach. Znajduje się w pobliżu pozostałości fortu A 'Famosa. Ze wzgórza widać przepiękną panoramę miasta oraz cieśninę Malakka. Wchodząc po schodach miniesz kilka straganów z misz maszem, dzieci sprzedające "piszczałki" oraz stoiska z napojami. W ruinach kościoła, widnieje otwarty grób z otoczoną siatką. 
Kiedyś przez 9 miesięcy znajdował się tam grób św. Franciszka Ksawerego, który został przeniesiony do Indii, miasta Goa. Ludzie wrzucają do pustego grobu pieniądze. Nieopodal widać ogromne kamienne płyty – są to płyty nagrobków należące do holenderskiej szlachty, która została tu pochowana. 
Przed ruinami widnieje marmurowa rzeźba św. Franciszka. Została wybudowana 1953r. Wiąże się z tą postacią ciekawa historia. Franciszek błogosławił nawróconych prawym ramieniem. W 1614 roku został kanonizowany, wtedy Watykan zażądał prawego ramienia. Gdy zostało odcięte, krew ściekała jeszcze kilka lat po jego śmierci. 
W 1952 roku, gdy postawiono pomnik, rankiem okazało się, że spadło na niego drzewo ucinając mu prawe ramię.
Będąc na wzgórzu nie czułam się jakbym była w Azji, ale jak w Polsce (pomijając temperaturę) oraz gdyby nie pozujące turystki z Azji siedzące na ramach okien pozostałości kościoła ...
A' Famosa - zbudowana w 1511 r. osada w latach świetności rozrastała się po całym zboczu wzgórza, ale obecnie została tylko jedna brama zwana: Porta de Santiago. Pierwotnie zbudowana przez Alfonso de Albuquerque, który dokonał portugalskiej inwazji na Sułtanat Malakki. Obecnie jest to rozpadająca się bielona brama znajdująca się w dole kościoła św. Pawła. Niestety swoje przeżyła: inwazję Portugalczyków, Holendrów, potem Brytyjczyków.
Udało się coś uratować dzięki determinacji Sir Stamford Raffles założyciela Singapuru. Kiedy w 2006 r. podjęto prace nad wieżą obrotową Menara Taming Sari, odkryto kolejną część A'Famosa. W rezultacie wieża obrotowa została przeniesiona dalej w głąb lądu i nowo odkryte mury fortecy A'Famosy zostały zrekonstruowane. 
Na miejscu zastałam śpiewającego artystę oraz stoisko z rękodziełami.
Świątynia Cheng Hoon Teng usytuowany w pobliżu hinduskiej świątyni Sri Pogyatha Vinoyagar przy Jonker Street. Chińska świątynia jest uważana za najstarsze buddyjskie miejsce kultu w kraju. Zbudowany w 1646 roku, znany jest również jako Świątynia Miłosiernego Obłoku. Świątynia poświęcona jest Kuan Yin, Bogini Miłosierdzia.
Bastion Middleburg – mur pozostały po okupacji Holenderskiej mającej na celu zwiększenie obrony oraz bezpieczeństwa miasta przeciwko zagrożeniom z zewnątrz oraz wewnątrz. 
Masjid Kampung Kling – meczet zbudowany przez indyjskich kupców w 1748 r. Znajduje się na tej samej ulicy co świątynia chińska oraz hinduska, nie bez powodu ulica na której znajdują się 3 różne świątynie nosi nazwę Harmony Road. Meczet łączy kilka stylów tj. malajski, chiński, indyjski, angielski oraz portugalski. Podążając ulicą Jonker Street zboczyliśmy z głównej ulicy widząc przepiękną zabytkową wieżę m. in. wtedy padło sformułowanie: "Patrz ! Idziemy tam, jakie to ładne!". Byłam lekko zszokowana, że był to meczet, na swój sposób bardzo różniący się od tych, które do tej pory widziałam.
Jonker Street- centralna ulica Chinatown. Kiedyś bardzo znana ze sklepów z antykami, obecnie jednak z biegiem lat zmieniła się w sklepy odzieżowe i rzemieślnicze, a także restauracje.
W piątki i w soboty podobno odbywa się tam nocny targ, niestety nie miałam okazji się na nim pojawić.
Menara Taming Sari - oficjalnie otwarty 18 kwietnia 2008 r., Menara Taming Sari jest pierwszą i jedyną taką wieżą w Malezji. Mierząc 110 metrów wysokości, jego obrotowa konstrukcja oferuje 360-stopniowy panoramiczny widok na miasto Malakka. Potrafi pomieścić 66 osób podczas każdej sesji oglądania, która trwa około 7 minut. Poniżej tabelka m. in. z ceną biletów.
Maritime Museum – replika Flor de la Mar, portugalskiego statku, który przewoził łupy splądrowane z Malakki w drodze powrotnej do Portugalii. Otwarte od 1994 roku, konstrukcja o wysokości 34 m, długości 36 m oraz 8 m szerokości.
Church of St Francis Xavierbliźniacza neogotycka budowla została zbudowana na miejscu starego portugalskiego kościoła przez francuskiego księdza, Ojca Farvé, w roku 1856, na cześć św. Franciszka Ksawerego, znanego również jako "Apostoła Wschodu".
Kończąc zwiedzanie, zauważyliśmy ogromne korki w mieście. Mieliśmy jakieś 1,5 godziny do odjazdu za bardzo nie wiedzieliśmy gdzie zatrzymuje się autobus. Nie było żadnych oznakowanych przystanków. Pamiętajcie, że popołudniu miasto jest zakorkowane, dajcie sobie więcej czasu na powrót (jakieś 40 minut co najmniej). Sprawdziliśmy, że pieszo nam zejdzie jakieś 40 minut, czas zbliżony do autobusu. No dobra, podejmujemy wyzwanie idziemy pieszo. Mieliśmy okazje wyjść spoza tego turystycznego zgiełku i udać się w rejony bardziej lokalne. Tutaj już nie było tak pięknie. Dla pieszych co jest najważniejszy? Chodnik! A tego nie było, więc szliśmy trawą. Po drodze jeszcze zastał nas 5 minutowy deszcz :-) Ale muszę powiedzieć, że nawet poza centrum miasto jest czyste. Szliśmy mostem, nad głowami mijaliśmy kolejkę, wesołe miasteczko, rzekę z domkami na palach.
 
Po drodze udaliśmy się jeszcze na małe co nie co do galerii (a przy okazji ochłodzić się, wiecie tak wcale nie celowo ;-) ). Na dworcu byliśmy jakieś 35 minut przed odjazdem, na spokojnie czekaliśmy na autokar. Tu mieliśmy dopiero jazdę ! Wyobraźcie to sobie, na zewnątrz 30 stopni, a środku mieliśmy klimatyzację na 13 stopni ! Masakra. Sam kierowca ubrany był w bluzę z kapturem, czapkę oraz rękawiczki zimowe. A my: jedna bluza i cienka chusta. Janusze biznesu ...
Co jeszcze można robić w mieście?
  1. odwiedzić meczet: Melaka Straits Mosque,
  2. zostać na kilka dni najlepiej w weekend, aby udać się na nocny bazar, który odbywa się w piątki i w soboty,
  3. nie lada atrakcją dla dzieci jest przejażdżka tutejszą rikszą ze swoimi ulubionymi bohaterami z bajek,
4. przejażdżka konna w karocy (chociaż patrzeć nie mogłam na te biedne wychudzone konie, które były za małe, nie znam się, ale bardziej przypominały mi większe źrebaki niż dorosłe konie),
5. rejs łódką po rzece,
6. graffiti na ścianach,
7. odwiedzić muzea w Malace jeżeli lubicie, jest bardzo duży wybór.
Warto poświęcić temu miejscu więcej niż jeden dzień ...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Egzotyczne owoce w Tajlandii

Będąc w egzotycznym kraju, nie sposób jest się oprzeć w testowaniu tutejszych owoców. Wraz z rozwojem infrastruktury transportu niemal każdy egzotyczny owoc możemy znaleźć w sąsiednim markecie mieszkając w Polsce. Dziś przeglądając z ciekawości gazetki "Co mamy w promocji po świętach w Polsce?" (wyjaśnienie: został mi taki nawyk, nawet będąc obecnie w Azji, czasami lubię zajrzeć do gazetek dużych marketów, co jest obecnie na topie, mam świadomość, że wszystko szybko się zmienia, nie chcę wrócić do Polski i mieć świadomość Neandertalczyka ;-) ). Zauważyłam owoce, które mamy dostępne na każdym lokalnym bazarku w Tajlandii. Cóż porównajmy ceny, smaki, wygląd.  Znamy większości smaki tych owoców, ponieważ są ogólnodostępne w Polsce, ale czy ich smak jest taki sam? Przykładowa tabela cen owoców Polska / Tajlandia (stan cen z dn. 27.12.2017 r.) Lp Owoc Polska Tajlandia Biedronka Lidl Tesco Auchan Carrefour

Tajskie kosmetyki cz.1

Planując kolejną podróż do Tajlandii, chciałam po testować tym razem tutejszych kosmetyków. Zrobiłam rozeznanie w sieci, jednak ciężko coś znaleźć konkretnego. Większość kosmetyków typu: kremów, masek, filtrów do opalania jest wybielająca. Sporo z nich pochodzi z Japonii. Poniżej wzięłam pod uwagę te najczęściej polecane i spotykane w sklepie ogólnodostępnym seven eleven (7/11). PASTA DO ZĘBÓW Na pierwszy ogień: ziołowa pasta do zębów. Dostępna również w smaku: kokosowym.  Cena: 49 THB = 5,29 PLN Pojemność: 25 g Zapach : polski amol Konsystencja: gęsta Opis: ziołowa, wybielająca, usuwa odbarwienia po kawie, herbacie, tytoniu, utrzymuje świeży oddech. Stosowanie: dwa razy dziennie: rano i wieczorem. Zalety: pomimo skąpej pojemności, wydaje się być bardzo wydajna, mocno się pieni, naturalne składniki. Wady: gorzka w smaku (przy kilku pierwszych użyciach, potem człowiek się przyzwyczaja), mała pojemność. Po trzy tygodniowym stosowaniu widzę same plusy: Faktycznie wybiela zęby, b

Tajskie kosmetyki cz.3

Postanowiłam napisać kolejną część dotyczącą tajskich kosmetyków. Będąc w Tajlandii napewno warto przetestować poniższe dwa produkty. Lolane Natura Hair Treatment – Maska do włosów Maska stosowana do włosów suchych i zniszczonych. Zawiera olej jojoba oraz protein jedwabiu. Sposób użycia: Po umyciu włosów nałóż maskę na wilgotne włosy i delikatnie wmasuj. Pozostaw na kilka minut, a następnie spłucz wodą. Efekt: włosy pięknie pachną, są delikatne, miękkie. Nieśmiele porównać je w dotyku do jedwabiu, w końcu to jeden ze składników maski :-) Pojemność: 100g, 500g. Cena (100g, 2018r.): 42 THB (4,62 PLN) Maski można kupić m.in. w 7eleven oraz w Family Mart. Dostępne są również inne rodzaje masek z tej serii: Color Shield ze słonecznika, Diamond Shine System z masłem macadamia, Revital Hair Fall z buraków, For smooth andstraight z ekstraktu białej lilii. Puder ryżowy marki Srichand Bangkok 1948 Znacie to uczucie będąc w Azji: "mogłabym ro