Jeszcze to do nas nie dotarło, ale ... jedziemy na Bali ! Brzmi bardzo egzotycznie. Dlaczego akurat Bali? Bo po pierwsze nie ma tam wymaganej wizy na długość 30 dni, po drugie bilety były tanie, po trzecie niskie ceny :-) Bilety nas mniej więcej tyle wyniosły, co równowartość wizy do Wietnamu/Kambodży/Laosu. Lotnisko w Kuala Lumpur ma tanie oferty ze względu na swoje dwa ogromne terminale. Wymeldowaliśmy się z hotelu i ruszyliśmy około godziny 11.00 na stację Pasar Seni, żeby udać się do KL Sentral. Na szczęście była jeszcze w miarę umiarkowana temperatura. Gdy weszliśmy do środka stacji, a tam zawsze dużo się dzieje, to kulminacyjny punkt Kuala Lumpur od razu udaliśmy się do informacji, żeby z tymi plecakami nie tracić czasu na zbędne błądzenie. Pan wskazał nam drogę do autobusu. Warto pytać chociażby ochroniarzy/ policji/ biura informacyjnego, zawsze pomogą, a Ty unikniesz zbędnego plątania się po ogromnej hali. Zjeżdżając po schodach zobaczyliśmy ogromny szyld Airport KLIA 2, okazało się, że za 3 minuty był odjazd, szybko kupiliśmy bilety i udaliśmy się do autobusu. Cena biletu 12 MYR za osobę. Jest jeszcze opcja pojechania szybką koleją, ale jest droga (jakieś 50-60 zł). My podróżujemy niskobudżetowo :-) Na drodze nie było korków, dzięki temu podróż zajęła nam tylko 45 minut. Byliśmy ponad 3 godziny przed samolotem. W między czasie poszliśmy coś przekąsić, potem nie czekając zdaliśmy bagaże i udaliśmy się do poczekalni. Szybko minęło. Czekaliśmy na pasie startowym jakąś godzinę, będąc w kolejce szóstym samolotem gotowym do lotu. Uroki tanich linii lotniczych.
plaża w Kucie |
Wylądowaliśmy o 20:20, 3 godziny lotu + 1 godzina czekania na pasie. Loty strasznie nas wykańczają. Człowiek w samolocie czuje się jak sardynka w puszce (w klasie ekonomicznej, w biznes nie miałam okazji lecieć). Nie było rękawa, autobus podrzucił nas pod terminal przylotów. Udaliśmy się po pieczątkę do pana z urzędu imigracyjnego. Wystarczył paszport oraz boarding pass. Pierwsze pytanie brzmiało:
- Na ile czasu pani przyjechała na Bali?
- Na 1 miesiąc.
- I jakie plany poza Bali?
- Żadne, tylko Bali.
- Na 30 dni ??? - szok na twarzy.
- Tak, chcemy trochę pozwiedzać. Bali jest piękna.
- Pani też jest piękna. - banan na twarzy.
- Haha, Bali również. - zakłopotanie na twarzy.
- Sama Pani przyjechała?
- Nie, z mężem.
- A gdzie on jest?
- Za panem haha. - Tomek był już po kontroli.
- Miesiąc miodowy?
- Nie dłuższe wakacje.
- Dziękuje, miłego pobytu.
- Dziękuje.
Następnie udaliśmy się po bagaż, szybka akcja sprawnie poszło, w między czasie wypełniliśmy karty wjazdu (informacje nt. ile bagaży, ile pasażerów itp.).
Gdy udaliśmy się na zewnątrz lotniska zaczęło się ... panowie w niebieskich koszulkach pokazujący Ci pod twarz swoje plakietki licencji taksówkarzy. Pierwszy raz coś takiego widziałam. Jak hieny zaatakowali nas. Jak jakiś się do Ciebie przyczepił to ciężko było go się pozbyć. Szedł za Tobą, aż na parking. Odmówiliśmy mu, gdy za 1 - 2 km zaśpiewał nam 250 000 rupii (to jakieś 62 zł) wyśmieliśmy go, bo tyle to biorą za 30 km do Ubud. Podziękowaliśmy mu i poszliśmy dalej, ale gdy odszedł jego kolega zaoferował trochę taniej. Dosłownie uciekliśmy im. Szukaliśmy sklepu i kantoru, a że kurs na lotnisku był bardzo niekorzystny, postanowiliśmy iść w stronę hotelu. Po drodze zapytałam chłopaka gdzie możemy kupić kartę do telefonu, pokazał nam a przy okazji zaoferował nam transport motorem, albo Uberem. Tak w ogóle na Bali Uber/Grab jest nielegalne, a przynajmniej bardzo nie mile widziane przez taksówkarzy. Widzieliśmy znaki przekreślone "Uber/Grab". Panowie chowają się pod wiatami oferując na ucho: "Uber?". Tak się broni taksówkarzy na Bali.
łazienka na lotnisku w Denpasar (Bali) |
Spoceni, ale zdeterminowani udaliśmy się do hotelu, po drodze znaleźliśmy bankomat w wewnątrz sklepu. Zrobiliśmy małe zakupy i szliśmy dalej. Dostając co 20 m propozycję podwózki. Czytałam, że Indonezyjczycy są męczący na dłużą metę, zaczynam to rozumieć. Nikt tak nas do tej pory jeszcze nie zachęcał jak oni do czegokolwiek. Udało nam się dostać do hotelu pieszo, zajęło nam to jakieś 15-20 minut. Zostajemy w nim tylko na 1 noc, jutro udajemy się do magicznego Ubud.
Na pierwszy rzut oka, wyspa jest magiczna. Posągi buddyjskie mocno różniące się od tych w Tajlandii są wszędzie. Temperatura jest również zdecydowanie niższa niż w Kuala Lumpur. Czuć powiew wiatru, a nie duszności. Póki co w pokoju przywitały nas dwie olbrzymie mrówki :-) Witamy na Bali.
Na pierwszy rzut oka, wyspa jest magiczna. Posągi buddyjskie mocno różniące się od tych w Tajlandii są wszędzie. Temperatura jest również zdecydowanie niższa niż w Kuala Lumpur. Czuć powiew wiatru, a nie duszności. Póki co w pokoju przywitały nas dwie olbrzymie mrówki :-) Witamy na Bali.
nasz hotel w Denpasar |
Komentarze
Prześlij komentarz