Przejdź do głównej zawartości

Lot samolotem z dzieckiem

Chinatown

Dziś w planach mieliśmy odwiedzić Bang Krachao, polecane przez wiele osób. Ostatecznie zdecydowaliśmy się jechać do Chinatown. W miarę możliwości drogę pokonaliśmy pieszo. Potrzebujesz adrenaliny? Przejdź przez ulicę w Bangkoku na własną rękę, nie podążając za lokalnymi w godzinach szczytu. Nie lada wyzwanie! Ile to człowiek ma frajdy, gdy znajduje się już po drugiej stronie ulicy i czuję ulgę, że przeżył. W planach mieliśmy zamiar skorzystać z komunikacji miejskiej (autobus). Według nawigacji numer 1 zaprowadzi nas do celu.
przystanek autobusowy
Pierwszy autokar przejechał obok nas obojętnie. No tak, to nie Polska, tu trzeba wskazać łapką, że jesteś zainteresowany (pomijając w PL autobusy na żądanie). Ale za to tuk tukowców nie trzeba zachęcać, sami się zatrzymują. Oczywiście wiedzą gdzie chcemy jechać, oferując cenę 40 thb za przejazd. Twardo odmawiamy, jednak nie robi to na nim żadnego wrażenia, kierowca nadal próbuje swoich sił negocjacyjnych :-) Podziękowaliśmy ładnie i nadal czekamy na autokar. Udało się, dosłownie wskakujemy w trakcie ruszania autokaru, niemal pośpieszny pociąg w Polsce. Autokar nie zatrzymuje się, gdzie stoi znak, tylko gdzie akurat stoi sobie grzecznie w korku. Wytrzęsło nas porządnie, w środku sami Tajowie i my, dwoje białych, z uśmiechami na twarzy. Za przejazd zapłaciliśmy tylko 18 thb, nawet była klimatyzacja w postaci otwartych okien oraz wiatraczków przymocowanych do dachu. Było wesoło, polecam każdemu. Pan sprzedający bilety pokazał nam kiedy mamy wysiąść. Miło z jego strony :-) 
wesoły autobus numer 1
Zaczęło się ... tłumy, multum stoisk ze wszystkim czego dusza zapragnie. Większość Made in China, w końcu jesteśmy w Chinatown. Skusiliśmy się na sajgonki z warzywami (za 3 sztuki 25 thb) oraz coconut smoothie (30 thb). 
Uprzedzam dość wrażliwych ludzi na los zwierząt, ptaków, ryb, na stoiskach można ujrzeć drastyczne sceny. Możecie źle znieść wizytę na targu. Znalezienie kawałka wolnego krawężnika graniczy z cudem, aczkolwiek udało nam się przycupnąć na chwilę i spokojnie zjeść. Stanowiliśmy swego rodzaju atrakcję dla lokalnych. Dwoje białych, zmęczonych ludzi siedzi na brudnym krawężniku :-) 
Wróciliśmy do gry, włączyliśmy się do ruchu dwustronnego panującego w wąskich przejściach między stoiskami. Kuszące świeże owoce: ananasy, banany, kokosy, manga, papaje, mandarynki, smocze owoce i ... olbrzymie jabłka ! W Tajlandii chyba dość rarytasowy owoc, chętnych było co nie miara.
stoisko ze świeżymi sokami z granatu
Wróciliśmy również autobusem za całe 13 thb, ponownie byliśmy jedynymi turystami w środku. Widząc moją niestabilną postawę (uwaga: mocno trzęsie), pewna bardzo sympatyczna Pani wskazała mi wolne siedzenie, z chęcią skorzystałam. Dojechaliśmy do portu, gdzie niedaleko była nasza sprawdzona knajpka. Cóż chciałam spróbować czegoś nowego, polecono mi sałatkę z orzeszkami ziemnymi, papaję, pomidory, fasolkę oraz kraby. Niestety, nie przypadło mi to do gustu. 
Może wybrzydzam, ale ciężko u mnie z nowościami na talerzu. Pora skończyć z eksperymentami. Już słyszę te Wasze myśli, "jechać do obcej kultury i nie próbować tutejszej kuchni". Każdy podróżuje na swój sposób i tego się trzymajmy.
Zwiedziliśmy przystań, przeszliśmy obustronnie most. Wspaniałe widoki przy zachodzie słońca.
widok z mostu na zachód słońca
Zaskoczona byłam faktem, jak wiele ludzi w Tajlandii uprawia sport, mijaliśmy pełne boiska grających w piłkę dzieci, ludzi uprawiających jogę, ring bokserski pod chmurką, siatkonogę oraz siłownię. Warto brać przykład, w zdrowym ciele zdrowy duch ! :-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Egzotyczne owoce w Tajlandii

Będąc w egzotycznym kraju, nie sposób jest się oprzeć w testowaniu tutejszych owoców. Wraz z rozwojem infrastruktury transportu niemal każdy egzotyczny owoc możemy znaleźć w sąsiednim markecie mieszkając w Polsce. Dziś przeglądając z ciekawości gazetki "Co mamy w promocji po świętach w Polsce?" (wyjaśnienie: został mi taki nawyk, nawet będąc obecnie w Azji, czasami lubię zajrzeć do gazetek dużych marketów, co jest obecnie na topie, mam świadomość, że wszystko szybko się zmienia, nie chcę wrócić do Polski i mieć świadomość Neandertalczyka ;-) ). Zauważyłam owoce, które mamy dostępne na każdym lokalnym bazarku w Tajlandii. Cóż porównajmy ceny, smaki, wygląd.  Znamy większości smaki tych owoców, ponieważ są ogólnodostępne w Polsce, ale czy ich smak jest taki sam? Przykładowa tabela cen owoców Polska / Tajlandia (stan cen z dn. 27.12.2017 r.) Lp Owoc Polska Tajlandia Biedronka Lidl Tesco Auchan Carrefour

Tajskie kosmetyki cz.1

Planując kolejną podróż do Tajlandii, chciałam po testować tym razem tutejszych kosmetyków. Zrobiłam rozeznanie w sieci, jednak ciężko coś znaleźć konkretnego. Większość kosmetyków typu: kremów, masek, filtrów do opalania jest wybielająca. Sporo z nich pochodzi z Japonii. Poniżej wzięłam pod uwagę te najczęściej polecane i spotykane w sklepie ogólnodostępnym seven eleven (7/11). PASTA DO ZĘBÓW Na pierwszy ogień: ziołowa pasta do zębów. Dostępna również w smaku: kokosowym.  Cena: 49 THB = 5,29 PLN Pojemność: 25 g Zapach : polski amol Konsystencja: gęsta Opis: ziołowa, wybielająca, usuwa odbarwienia po kawie, herbacie, tytoniu, utrzymuje świeży oddech. Stosowanie: dwa razy dziennie: rano i wieczorem. Zalety: pomimo skąpej pojemności, wydaje się być bardzo wydajna, mocno się pieni, naturalne składniki. Wady: gorzka w smaku (przy kilku pierwszych użyciach, potem człowiek się przyzwyczaja), mała pojemność. Po trzy tygodniowym stosowaniu widzę same plusy: Faktycznie wybiela zęby, b

Tajskie kosmetyki cz.3

Postanowiłam napisać kolejną część dotyczącą tajskich kosmetyków. Będąc w Tajlandii napewno warto przetestować poniższe dwa produkty. Lolane Natura Hair Treatment – Maska do włosów Maska stosowana do włosów suchych i zniszczonych. Zawiera olej jojoba oraz protein jedwabiu. Sposób użycia: Po umyciu włosów nałóż maskę na wilgotne włosy i delikatnie wmasuj. Pozostaw na kilka minut, a następnie spłucz wodą. Efekt: włosy pięknie pachną, są delikatne, miękkie. Nieśmiele porównać je w dotyku do jedwabiu, w końcu to jeden ze składników maski :-) Pojemność: 100g, 500g. Cena (100g, 2018r.): 42 THB (4,62 PLN) Maski można kupić m.in. w 7eleven oraz w Family Mart. Dostępne są również inne rodzaje masek z tej serii: Color Shield ze słonecznika, Diamond Shine System z masłem macadamia, Revital Hair Fall z buraków, For smooth andstraight z ekstraktu białej lilii. Puder ryżowy marki Srichand Bangkok 1948 Znacie to uczucie będąc w Azji: "mogłabym ro