Dziś sylwester. Wychodzimy wieczorową porą na miasto, korki na ulicach, tłumy ludzi na bazarze. Skusiłam się na kebaba z kurczakiem w tortilli (60thb; 6,41zł). Dziś 7 eleven przeżywa oblężenie. Wiadomo co kupić piwo w sklepie np. Chang za jakieś 5-6 zł, to nie w barze za jakieś 11zł. Nie wiem, ale się wypowiem ... Chiang Mai ma kilka pubów, w których można spędzić Sylwestra z muzyką na żywo, ale w Bangkoku odbywa się to chyba w bardziej spektakularny sposób. Przemierzając ponownie bazar zauważyliśmy na niebie lampiony !!! Moim marzeniem było, przyjechać do Chiang Mai w listopadzie na festiwal latarni.
Zastanawialiśmy się, skąd są one puszczane, niby wyglądały, że są bardzo oddalone, ale im byliśmy coraz bliżej początku bazaru cel był na wyciągnięcie ręki. Niestety nie przyśpieszysz kroku, bo tłum też tam zmierza. Po drodze zaszliśmy na plac przy pomniku Three Kings Monument.
Była tam rozstawiona ogromna scena z telebimem, krzesłami dla oglądających. Można było obejrzeć pokaz tajskiego tańca, z przepięknie wystrojonymi paniami w strojach narodowych. No dobra, zmierzamy do celu. Mijamy po drodze ponownie, pozującego husky, tym razem ubranego w kapelusz i chustę.
Tuż obok niego kolejny psiak przebrany za lwa (WTH?!). Miał na sobie futro iluminujące drapieżce.
Za nimi, tańcząca do tajskiej muzyki, dziewczynka (hmm ... 5-7 lat), która świetnie sobie radzi. Zero stresu, pewność siebie z niej bije. Nie robi pewnie tego pierwszy raz :-)
Zbliżamy się ponownie do bramy Tha Phae Gate, to tutaj! Wow !!! Czekajcie, zbieram szczękę z podłogi. Niesamowite wrażenie, myślimy, że jest to bardziej efektowne niż te całe fajerwerki. Czujemy się jak sardynki w tym tłumie. Obok słyszymy nasz język, ludzie się ewakuują, przerażeni ilością osób. My ryzykujemy i idziemy. Lampion do kupienia za 50 thb. Nie lada sztuką jest go puszczenie, po pierwsze może się spalić tuż przed puszczeniem, może zasiąść na drzewie, spalić się w powietrzu, spaść do stawu nieopodal parku. Były puszczane od godziny 22.00 - 01:00, czego byliśmy świadkiem. Bardzo możliwe, że trwało to znacznie dłużej i znacznie wcześniej się zaczęło :-)
Symbolika lampionu: mieszkańcy Tajlandii wierzą, że wypuszczenie takiego zapalonego papierowego lampionu w niebo sprawi, że zabierze on ze sobą wszelkie niepowodzenia oraz zły los.
Symbolika lampionu: mieszkańcy Tajlandii wierzą, że wypuszczenie takiego zapalonego papierowego lampionu w niebo sprawi, że zabierze on ze sobą wszelkie niepowodzenia oraz zły los.
Znaleźliśmy skrawek wolnego miejsca przy stawie. Podziwialiśmy przepiękny widok lampionów unoszących się w niebo. Nie opodal nas, przepełniony bar z muzyką rockową na żywo, na przeciwko hotel, z kapelą śpiewającą światowe hity. Ktoś nie wytrzymał presji czasu i wystrzelił fajerwerki kilka minut przed północą, może nie zadziałała synchronizacja zegarków ;-) 3, 2, 1 ... Szczęśliwego Nowego Roku 2018 !
Lampiony, fajerwerki, muzyka na żywo, klimat niesamowity. Odniosłam wrażenie, że Tajowie bardziej z dystansu obchodzą Nowy Rok, za to Farangi oj była moc. A to dlatego, że w Tajlandii obchodzi się Nowy Rok, aż trzy razy:
- 1 stycznia - kalendarzowy Nowy Rok,
- luty – Chiński Nowy Rok,
- kwiecień- Tajski Nowy Rok (Songkran).
Wracając do hotelu, poszliśmy okrężną drogą, w celu ominięcia bazaru, a raczej tłumu ludzi. Mijaliśmy po drodze bary, szczególną uwagę zwrócił na nas bar: Zoe in Yellow.
Co tam się działo :-) Ludzie stali, aż na ulicy. Chiang Mai chyba nie spodziewało się, aż tylu turystów w tym roku.
Co tam się działo :-) Ludzie stali, aż na ulicy. Chiang Mai chyba nie spodziewało się, aż tylu turystów w tym roku.
Zasnęliśmy dziś jak małe dzieci ...
Komentarze
Prześlij komentarz