Przejdź do głównej zawartości

Lot samolotem z dzieckiem

Penang Hill

Wybieramy się dziś do Penang Hill inaczej zwane również jako Bukit Bendera. Jest to najwyżej położone wzgórze na wyspie Penang. Najwyższy szczyt Wester Hill o wysokości 833 m n.p.m. Wzgórze było traktowane w dawnych czasach jako miejsce odpoczynku dla zamożnych Europejczyków lub Chińczyków, przede wszystkim jako ucieczka od wysokiej temperatury na nizinach. 
Wraz z rozwojem trasy oraz kolejki linowej miejsce zostało bardziej zaludnione. Kto nie cieszyłby się z niższej o kilka stopni temperatury, nie mając w tamtych czasach klimatyzacji.
Dostaliśmy się tam autobusem numer 204 jechaliśmy do końca trasy, koszt biletu za osobę to 2,10 MYR. Jadąc na wzgórze minęliśmy przepiękną chińską świątynie  na wzgórzu, do niej również mamy zamiar wstąpić niedługo. Kierowaliśmy się do kolejki. Mój błąd, bo nie sprawdziłam dokładnie jak cenowo to wygląda, może byśmy wtedy się zastanowili, ale zaszaleliśmy dzisiaj z atrakcjami. Wjazd na górę kolejką linową kosztował 15 MYR za osobę w jedną stronę, więc cała atrakcja kosztowała nas 60 MYR. Dużo nie dużo, nie wiemy, ale za to, poczuliśmy lekkie zdegustowanie z powodu rozbieżności cen wjazdu. Turyści płacą 200% więcej niż mieszkańcy Malezji, to trochę przesada! Jeszcze się nie przyzwyczaiłam do czegoś takiego. W Polsce nie spotkałam się z jakimiś podziałami cen biletów. No dobrze, mogłoby być dwa razy więcej, ale aż trzy razy? Czysta dyskryminacja i nikt się nie burzy, hallo ruchy wolnościowe, czuję się dyskryminowana ;-). Wiem, wiem jesteśmy w Azji :-)
Po kupieniu biletów, podążaliśmy za tabliczkami jak jakieś małpki w labiryncie. Potem "zaatakował" nas pan z aparatem, każąc przy pozować do zdjęcia, na zielonej ściance. Po co to? Może na pamiątkę dostaniemy potem? Okaże się. Taki wjazd pomimo pięknego widoku, nie działał na mnie korzystnie. Czułam śniadanie w gardle. Jeden Chińczyk to miałam wrażenie, że zaraz puści pawia. 
Weszliśmy na taras widokowy, panorama wyspy przepiękna ! Widać całe miasto, most łączący z Butterworth. Faktycznie jest tutaj kilka stopni mniej, czuć przyjemny chłodny wiaterek. Idziemy się rozejrzeć. Widzimy na górze restauracje, niedaleko lunety widokowe na monety (za 1 MYR). 
Tuż obok pan zachęca do pozowania na tle metalowej konstrukcji z napisem: LOVE, LOVE FOREVER itp. Dalej natomiast, widzimy kolejne atrakcje np. zdjęcie z białą papugą, następnie jakieś muzeum, jedzenie, masaże nóg, hennę indyjską na dłonie. Możesz kupić kłódkę i zawiesić ją sobie na moście. Jakie to słodkie. 
Jest również możliwość wynajęcia melex z kierowcą (taki zbliżony do podróżowania po polu golfowym) i objechać szlaki, punkty widokowe. Gdy poszłam zobaczyć szklarnie poziom niżej, widniała tam tablica "wstęp wolny". No nie może, być. Idę zobaczyć. Mijam dwa oświetlone rowery oraz motor z lampkami LED, ooo kolejne miejsce do pozowania ! Następnie chcąc wejść do szklarni dowiaduje się, że bilet kosztuje 12 MYR. Ja naiwna ... Nie tylko ja się cofnęłam, wiele osób było rozczarowanych. Sprzeczne komunikaty.
Poszliśmy w stronę szlaków, które prowadziły wzdłuż dżungli. Cień, cudowne chłodne, czyste powietrze. Dawno takim nie oddychaliśmy. Mijały nas melexy, które podwoziły ludzi do głównych atrakcji, no bo po co chodzić, po się pocić, przecież na zdjęciu brzydko wyjdziesz. Zaskoczyło mnie, że dziadki około 70 lat, szli pieszo z laskami, a młodzież wiozła tyłki w samochodach. Ludzie są tacy wygodni ... Minęliśmy dwa punkty widokowe, panorama miasta przepiękna.
 W drodze powrotnej zaszliśmy do meczetu, niestety świątynia hinduska była w remoncie. 
Na drzewie zobaczyłam pająki olbrzymy !!! Aż ciarki mnie przeszły i pisnęłam jak wariatka (panicznie boję się pająków!). Takich na wolności jeszcze nigdy nie widziałam. Pamiętacie te zdjęcia przy wejściu na zielonym tle? Były do odbioru na górze, oczywiście wywieszone na tablicy (zielone tło zastąpiono panoramą Penang), za odpowiednią opłatą rzecz jasna. Chętnych z tego co widziałam było bardzo mało. Wróciliśmy do kolejki, zjechaliśmy na dół, poszliśmy do autobusu. Jutro planujemy zwiedzić świątynie, które dziś mijaliśmy jadąc do Penang Hill.
Nie wiem, czy warte swojej ceny, ale miejsce bardzo skomercjalizowane. Każdy skrawek ziemi zagospodarowany jako płatna atrakcja. Jedynie dżungla nie wycięta jeszcze … i kwiaty ! Czerwone anturium, skrzydłokwiaty rosnące w ziemi, to widok dla mnie niesamowity.
Podsumowanie:
Jak dojechać do Penang Hill?
Autobusem numer 204, cena z centrum 2,10 MYR za osobę.
Cena biletu kolejki linowej: 15 MYR w jedną stronę za osobę.
Na miejscu wiele "atrakcji" dla zwiedzających np. lunety widokowe, zdjęcia z papugami, masaże, henny, sky walk.
przepiękny dom na wzgórzu, marzeniem mym zamieszkać w nim

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Egzotyczne owoce w Tajlandii

Będąc w egzotycznym kraju, nie sposób jest się oprzeć w testowaniu tutejszych owoców. Wraz z rozwojem infrastruktury transportu niemal każdy egzotyczny owoc możemy znaleźć w sąsiednim markecie mieszkając w Polsce. Dziś przeglądając z ciekawości gazetki "Co mamy w promocji po świętach w Polsce?" (wyjaśnienie: został mi taki nawyk, nawet będąc obecnie w Azji, czasami lubię zajrzeć do gazetek dużych marketów, co jest obecnie na topie, mam świadomość, że wszystko szybko się zmienia, nie chcę wrócić do Polski i mieć świadomość Neandertalczyka ;-) ). Zauważyłam owoce, które mamy dostępne na każdym lokalnym bazarku w Tajlandii. Cóż porównajmy ceny, smaki, wygląd.  Znamy większości smaki tych owoców, ponieważ są ogólnodostępne w Polsce, ale czy ich smak jest taki sam? Przykładowa tabela cen owoców Polska / Tajlandia (stan cen z dn. 27.12.2017 r.) Lp Owoc Polska Tajlandia Biedronka Lidl Tesco Auchan Carrefour

Tajskie kosmetyki cz.1

Planując kolejną podróż do Tajlandii, chciałam po testować tym razem tutejszych kosmetyków. Zrobiłam rozeznanie w sieci, jednak ciężko coś znaleźć konkretnego. Większość kosmetyków typu: kremów, masek, filtrów do opalania jest wybielająca. Sporo z nich pochodzi z Japonii. Poniżej wzięłam pod uwagę te najczęściej polecane i spotykane w sklepie ogólnodostępnym seven eleven (7/11). PASTA DO ZĘBÓW Na pierwszy ogień: ziołowa pasta do zębów. Dostępna również w smaku: kokosowym.  Cena: 49 THB = 5,29 PLN Pojemność: 25 g Zapach : polski amol Konsystencja: gęsta Opis: ziołowa, wybielająca, usuwa odbarwienia po kawie, herbacie, tytoniu, utrzymuje świeży oddech. Stosowanie: dwa razy dziennie: rano i wieczorem. Zalety: pomimo skąpej pojemności, wydaje się być bardzo wydajna, mocno się pieni, naturalne składniki. Wady: gorzka w smaku (przy kilku pierwszych użyciach, potem człowiek się przyzwyczaja), mała pojemność. Po trzy tygodniowym stosowaniu widzę same plusy: Faktycznie wybiela zęby, b

Tajskie kosmetyki cz.3

Postanowiłam napisać kolejną część dotyczącą tajskich kosmetyków. Będąc w Tajlandii napewno warto przetestować poniższe dwa produkty. Lolane Natura Hair Treatment – Maska do włosów Maska stosowana do włosów suchych i zniszczonych. Zawiera olej jojoba oraz protein jedwabiu. Sposób użycia: Po umyciu włosów nałóż maskę na wilgotne włosy i delikatnie wmasuj. Pozostaw na kilka minut, a następnie spłucz wodą. Efekt: włosy pięknie pachną, są delikatne, miękkie. Nieśmiele porównać je w dotyku do jedwabiu, w końcu to jeden ze składników maski :-) Pojemność: 100g, 500g. Cena (100g, 2018r.): 42 THB (4,62 PLN) Maski można kupić m.in. w 7eleven oraz w Family Mart. Dostępne są również inne rodzaje masek z tej serii: Color Shield ze słonecznika, Diamond Shine System z masłem macadamia, Revital Hair Fall z buraków, For smooth andstraight z ekstraktu białej lilii. Puder ryżowy marki Srichand Bangkok 1948 Znacie to uczucie będąc w Azji: "mogłabym ro