Przejdź do głównej zawartości

Lot samolotem z dzieckiem

Plaże w Kucie

Idziemy zobaczyć jaka jest plaża w Kucie.
Kierujemy się do plaży Pantai Kuta po prostu jest do niej najbliżej z naszego hotelu. To dopiero widok! Chodzimy zawsze popołudniu więc jest odpływ. 
Naszym oczom ukazuje się prawdziwe oblicze Kuty! To co morze skrywa w sobie: tony śmieci. Najśmieszniejsze jest to, że częściej jesteś w stanie znaleźć szczoteczkę do zębów lub jednego buta NIKE niż muszelkę ! Lokalni tak troszczą się o nas turystów, że mają już każdy możliwy skrawek cienia odpowiednio zagospodarowany, gdzie czekają na nas już plastikowe krzesła, oczywiście w zamian za to musisz coś u nich kupić do picia. Dostajesz wiele propozycji nauki surfingu. Nie umiesz pływać? Nie szkodzi, ale nauki Ci udzielą. Spotkaliśmy deski do surfingu nawet z polskim godłem, swoją drogą, czy to jest legalne?
Postanowiliśmy przejść się plażą. O dzięki Ci, że lokalni chociaż puszki, butelki zbierają na skup, w innym wypadku strach bosą nogę postawić na tym piasku. Plaża jest grabiona, ale do tego momentu gdzie sięga woda przy przypływie. Czasami szkoły surfingu pograbią plaże, ale tylko na swoim odcinku, żeby można było prowadzić naukę na czystym piasku. Nawet pomijając te śmieci, plaża jest bez szału. Miejsce idealne dla miłośników surfingu, duże fale. Wychodząc z plaży dostaliśmy kilka propozycji kupna narkotyków, magicznych grzybków. Oczywiście "Good price !". Przypominam, że narkotyki w Indonezji są karane śmiercią. 
miejsca na odpoczynek
Pewnego dnia będąc ponownie na plaży, postanowiliśmy coś kupić do picia temperatura jednak robiła swoje. Usiedliśmy pod parasolem. Celowo wybrałam pana, który Cię nie zapraszał do siebie krzycząc „Drink!Sit?”. Pan sobie siedział i nie zabiegał o klientów jak inni narwańcy, którzy zachodzili Ci niemal drogę w desperacji przed dużą konkurencją. Kupiliśmy chłodne napoje, ceny nie były wygórowane, zbliżone do tych w restauracjach. Siedzieliśmy i obserwowaliśmy duże fale (po godzinie 11:00 są największe). Co 5 – 10 minut ktoś podchodził i pytał: „Message?” - obce łapy dotykały moich ramion, barków. To taka zachęta, żeby skorzystać z ich usług. W tym momencie lekko się odsuwałam, mówiąc „No”. I to pomagało, miałam takie 3 sytuacje w ciągu 20 minut siedzenia. Potem propozycja kupna lodów, łuku z strzałami (serio?), zrobienia warkoczyków na głowie, kupno bransoletek, nauka surfingu. Tyle udało mi się zapamiętać. 
Niestety, zamiast skupić się na naturze, człowiek w myślach zastanawiał się kto jeszcze podejdzie do nas i z czym. Idąc i odmawiając kolejnym sprzedającym, śmieliśmy się, co trzeba było by zrobić, żeby się od nas odczepili? A no więc tak: mieć na głowie warkoczyki, w ręku parasol, krzesło, łuk ze strzałami, loda na patyku, okulary, coś do picia, deskę surfingową, dużo bransoletek, kapelusz, latawiec ... no może wtedy 80 % by nas olało. Zapewne jakbyśmy wyszli tak na ulice z takim sprzętem taksówkarze by nas dopadli, bo kto normalny będzie jechał skuterem z tyloma rzeczami ;-) Witajcie w Indonezji ... Przetestowaliśmy jednak bardziej komfortowy i ekonomiczny unik plażowych sprzedawców. Czego się najbardziej boją Indonezyjczycy? Słońca ! Szliśmy wzdłuż plaży, na pełnym słońcu, mało kto odważył się wyjść na pełne słońce. Jedynie szkoleniowcy surfingu czasami podbiegali witając się i proponując naukę surfingu. No oni byli skazani na słońce. Reszta tylko krzyczała z plaży "Cold drink?". Zaczepiły mnie dziewczyny z aparatem prosząc o wspólne zdjęcie, za kilka minut idące za mną kolejne dwie dziewczyny również prosiły o zdjęcie. Nie potrafiły powiedzieć w jakim celu chcą zdjęcie, ich angielski ograniczał się do kilku słówek.
Znacznie przyjemniejsze jest pokonywanie dłuższych odległości idąc plażą niż ulicą. Przeszliśmy z 3 km, aż ujrzeliśmy lokalnych, którzy coś zbierali z wody. Jak to my ciekawscy, podeszliśmy bliżej, okazało się, że dzieciaki łapały małe rybki i wrzucali je do butelek z wodą lub robili w piasku dla nich takie "akwarium". 
Mały chłopczyk zobaczył, że zbliżamy się do jednego z nich podbiegł do nas, nie wiem czy bał się, że wypuścimy mu rybkę, czy chciał się pochwalić, bo siedział przy nich i pokazał nam co tam w nim skrywa. My swoje dzieciństwo spędzaliśmy w lesie, na łąkach, a oni na plaży.
Wybraliśmy się na zachód słońca. 
 Widok ten jest znacznie przyjemniejszy dla oka niż za dnia :-) 
Ten widok wybacza wszystkie wady jakie posiada Kuta ... 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Egzotyczne owoce w Tajlandii

Będąc w egzotycznym kraju, nie sposób jest się oprzeć w testowaniu tutejszych owoców. Wraz z rozwojem infrastruktury transportu niemal każdy egzotyczny owoc możemy znaleźć w sąsiednim markecie mieszkając w Polsce. Dziś przeglądając z ciekawości gazetki "Co mamy w promocji po świętach w Polsce?" (wyjaśnienie: został mi taki nawyk, nawet będąc obecnie w Azji, czasami lubię zajrzeć do gazetek dużych marketów, co jest obecnie na topie, mam świadomość, że wszystko szybko się zmienia, nie chcę wrócić do Polski i mieć świadomość Neandertalczyka ;-) ). Zauważyłam owoce, które mamy dostępne na każdym lokalnym bazarku w Tajlandii. Cóż porównajmy ceny, smaki, wygląd.  Znamy większości smaki tych owoców, ponieważ są ogólnodostępne w Polsce, ale czy ich smak jest taki sam? Przykładowa tabela cen owoców Polska / Tajlandia (stan cen z dn. 27.12.2017 r.) Lp Owoc Polska Tajlandia Biedronka Lidl Tesco Auchan Carrefour

Tajskie kosmetyki cz.1

Planując kolejną podróż do Tajlandii, chciałam po testować tym razem tutejszych kosmetyków. Zrobiłam rozeznanie w sieci, jednak ciężko coś znaleźć konkretnego. Większość kosmetyków typu: kremów, masek, filtrów do opalania jest wybielająca. Sporo z nich pochodzi z Japonii. Poniżej wzięłam pod uwagę te najczęściej polecane i spotykane w sklepie ogólnodostępnym seven eleven (7/11). PASTA DO ZĘBÓW Na pierwszy ogień: ziołowa pasta do zębów. Dostępna również w smaku: kokosowym.  Cena: 49 THB = 5,29 PLN Pojemność: 25 g Zapach : polski amol Konsystencja: gęsta Opis: ziołowa, wybielająca, usuwa odbarwienia po kawie, herbacie, tytoniu, utrzymuje świeży oddech. Stosowanie: dwa razy dziennie: rano i wieczorem. Zalety: pomimo skąpej pojemności, wydaje się być bardzo wydajna, mocno się pieni, naturalne składniki. Wady: gorzka w smaku (przy kilku pierwszych użyciach, potem człowiek się przyzwyczaja), mała pojemność. Po trzy tygodniowym stosowaniu widzę same plusy: Faktycznie wybiela zęby, b

Tajskie kosmetyki cz.3

Postanowiłam napisać kolejną część dotyczącą tajskich kosmetyków. Będąc w Tajlandii napewno warto przetestować poniższe dwa produkty. Lolane Natura Hair Treatment – Maska do włosów Maska stosowana do włosów suchych i zniszczonych. Zawiera olej jojoba oraz protein jedwabiu. Sposób użycia: Po umyciu włosów nałóż maskę na wilgotne włosy i delikatnie wmasuj. Pozostaw na kilka minut, a następnie spłucz wodą. Efekt: włosy pięknie pachną, są delikatne, miękkie. Nieśmiele porównać je w dotyku do jedwabiu, w końcu to jeden ze składników maski :-) Pojemność: 100g, 500g. Cena (100g, 2018r.): 42 THB (4,62 PLN) Maski można kupić m.in. w 7eleven oraz w Family Mart. Dostępne są również inne rodzaje masek z tej serii: Color Shield ze słonecznika, Diamond Shine System z masłem macadamia, Revital Hair Fall z buraków, For smooth andstraight z ekstraktu białej lilii. Puder ryżowy marki Srichand Bangkok 1948 Znacie to uczucie będąc w Azji: "mogłabym ro